- To nieludzkie i niegodne zachowanie - dodaje mężczyzna, który złożył już w tej sprawie doniesienie na policję. Tymczasem Roman Walas, właściciel firmy, która zajęła się pogrzebem, twierdzi, że nie kazał rozebrać grobu, a tylko czekał z jego złożeniem do momentu zapłaty wszystkich kosztów. Sprawę wyjaśnia policja. Andrzej (imię zmienione, nazwisko do wiadomości redakcji) pochował swoją matkę na Cmentarzu Starym w Radomsku 17 kwietnia. Jak mówi, nie przypuszczał, że kilka miesięcy później może zdarzyć się coś, co wstrząśnie nim i rodziną zmarłej, a co nigdy nie przyszłoby mu do głowy. Jego zdaniem, właściciel firmy pogrzebowej dopuścił się zbezczeszczenia miejsca pochówku jego matki, ponieważ kazał swoim pracownikom rozebrać nagrobek. A wszystko po to, żeby zmusić go do wpłaty 1500 zł. Czekałem na faktury - Mama została pochowana na cmentarzu 17 kwietnia - opowiada pan Andrzej. - Pogrzeb odbył się jak należy, grób został przykryty płytami, na których położono wieńce i wiązanki, płyta z nazwiskiem była na miejscu, krzyż także... Nic nie zapowiadało tego, co stało się trzy miesiące później. Trudno opisać ból, jaki czuliśmy, patrząc na grób naszej mamy w takim stanie... I kazał to zrobić człowiek, który powinien wiedzieć, jak poczuje się rodzina, a potraktował zmarłą i nas ohydnie... Jak wspomina pan Andrzej, który nie mieszka w Radomsku, o zorganizowanie pogrzebu zwrócił się do radomszczańskiej firmy pogrzebowej Romana Walasa. - Nie rozliczałem się z nimi gotówką, ponieważ część spraw załatwiałem poza Radomskiem - mówi syn zmarłej radomszczanki. - Poprosiłem więc o wystawienie faktur za poszczególne usługi. I tutaj zaczęły się schody. Przez dwa i pół miesiąca, pisząc maile, dopraszałem się o wystawienie faktur. W końcu jako klient mam prawo wiedzieć, za co i ile płacę. Chciałem mieć porównanie cen radomszczańskich do tych z mojego miasta, żeby wiedzieć, jak to się mówi, na czym stoję. W końcu dostałem faktury, w tym jedna była antydatowana na 17 kwietnia, ale to już sprawa dla policji. Siadłem do komputera i zacząłem robić przelewy na poszczególne kwoty na wskazane konta bankowe. Znalazła się tam też tak zwana opłata cmentarna w wysokości 1500 zł. Wszystko byłoby w porządku, jednak nie było numeru konta, na który należy je wpłacić. Opłata cmentarna to pieniądze dla zarządu radomszczańskich cmentarzy. W Radomsku zarządcą cmentarzy jest Roman Walas, który posiada jednocześnie firmę pogrzebową. - W żadnym razie nie unikałem zapłaty tej kwoty - zapewnia pan Andrzej. - Nie miałem jednak numeru konta, jak więc miałem zrobić przelew? Zadzwoniłem do firmy pana Walasa, a tam pracownik powiedział mi, że zarząd cmentarza nie ma konta i trzeba te pieniądze wpłacić gotówką. A jak ja potem udowodnię, że wpłaciłem te pieniądze i skąd mam wiedzieć, że trafią one do zarządu? - pyta. Rozebrany grób Pan Andrzej przyjechał do Radomska 2 sierpnia. To, co zobaczył na cmentarzu, jak opowiada, wprawiło go w osłupienie. Obie płyty wierzchnie z grobu jego matki były zdjęte, tablica z nazwiskiem stała oparta o tył grobu, a krzyż z tabliczką z nazwiskiem zmarłej leżał w trawie. Zrobił zdjęcia rozebranego grobu. - To boli, bardzo boli, kiedy widzi się tak zbezczeszczony grób własnej matki... - mówi mężczyzna. - Poszedłem do pana Walasa porozmawiać o tym, co zrobiono z grobem. Pan Walas powiedział, że jak tylko wpłacę te 1500 zł, to za godzinę grób będzie wyglądał jak należy... Pan Andrzej wpłacił brakującą kwotę, otrzymał potwierdzenie w postaci wydruku z komputera z podpisem Romana Walasa i za ok. dwie godziny mógł wykonać kolejne zdjęcie. Tym razem grób jego matki wyglądał już tak, jak wszystkie inne, był złożony i uporządkowany. Sprawą zajmie się policja Pan Andrzej postanowił jednak szukać sprawiedliwości i złożył doniesienie w komendzie policji w Radomsku, która zajmuje się sprawą. - Takie doniesienie rzeczywiście zostało złożone w naszej komendzie - potwierdza sierżant Aneta Komorowska, oficer prasowy KPP w Radomsku. - Teraz policjanci sprawdzą, czy doszło do znieważenia miejsca pochówku osoby bliskiej zgłaszającemu - dodaje. Właściciel firmy pogrzebowej Roman Walas, odpierając zarzuty twierdzi, że nie doszło ani do zniszczenia, ani do zbezczeszczenia grobu, a on nigdy nie kazał go swoim pracownikom rozbierać. - Ten grób nie został rozebrany - mówi. - On po prostu nie został złożony po pogrzebie. Ten pan wydawał się nam od początku podejrzany i od razu nie składaliśmy grobu, podejrzewając, że on chce nas oszukać. Jak mówi Roman Walas, on chciał iść na rękę swojemu klientowi, a przez niego miał tylko kłopoty. - Przez miesiąc się nie odzywał, a jak w końcu zadzwonił, to twierdził, że potrzebuje rachunków - opowiada przedsiębiorca. - Musiałem przez niego przeksięgować pewne rzeczy. On od razu chciał nas oszukać, a nie rzetelnie się rozliczyć - uważa. Jak mówi dalej Roman Walas, te brakujące 1500 zł musiał wyjąć z kasy swojej firmy i założyć za klienta, wpłacając je zarządowi cmentarzy. Niezłożenie grobu po pogrzebie to, jego zdaniem, forma mobilizacji dla zalegającego z płatnością pana Andrzeja. - To zła wola tego pana, który uzgodnił, że rozliczy się zaraz po pogrzebie, a jednak nie przyszedł - mówi Roman Walas. - A opowiadanie o profanacji to bzdura, bo żadnej profanacji nie było. Jak usłyszeliśmy od przedsiębiorcy pogrzebowego, to jedyny taki przypadek. - Gdybym chciał tak robić z grobami wszystkich, którzy nie płacą, tobym się pogubił - dodaje na koniec Roman Walas. - Takie sprawy oddajemy do sądu i komornika. Mamy ich rocznie po kilka. Całej sprawy nie chciał komentować ks. Marian Jezierski, proboszcz parafii św. Lamberta, do której należą dwa radomszczańskie cmentarze. Powiedział tylko, że nie ma tu winy zarządcy cmentarza, a sprawa jest prosta - mężczyzna nie zapłacił, więc grób nie został złożony. Grób ma wyglądać tak samo Czy grób po pogrzebie może wyglądać tak, jak na zdjęciach wykonanych przez pana Andrzeja? Zapytaliśmy w innej radomszczańskiej firmie pogrzebowej, jak wygląda przygotowanie do pochówku. - Płaci pan za to kancelarii cmentarza - usłyszeliśmy od pracownika. - I to niemało, bo ponad 2 tysiące złotych. Za te pieniądze pracownicy kancelarii zdejmują płytę wierzchnią, nie ma potrzeby zdejmowania płyty z napisami i tego się nie robi. A po pogrzebie i zasypaniu trumny muszą od razu z powrotem założyć płytę i dopiero na niej ułożyć wieńce. Grób ma wyglądać dokładnie tak, jak przed pogrzebem - kończy. Janusz Kucharski