Wójt odmówił pomalowania prywatnego betonowego ogrodzenia w centrum Zdun, stojącego w granicy z działką gminną. Betonowe ogrodzenie, którego nie chce pomalować wójt, znajduje się pomiędzy terenem gminy, przy budynku urzędu, a posesją mieszkanki Warszawy Anny Jaszczyńskiej, siostra mieszkającego na niej Krzysztofa Guzka. Nikt, z tej dwójki nie pojawił się na sesji. O płocie dyskutowano na sesji ponad 40 minut. Wójt przedstawił korespondencję towarzyszącą sprawie, dodatkowo notatkę służbową z ubiegłego roku z rozmowy z Krzysztofem Guzkiem. Zgodnie z tym co przeczytał wójt, Guzek zagroził mu, że nie pomalowanie płotu przez gminę doprowadzi do rozpoczęcia z nim wojny, która może zakończyć jego karierę jako wójta. - Ja powinienem przekazać tą sprawę prokuraturze - komentował na sesji wójt, mówiąc że odczuł to jako groźbę i zastraszanie swojej osoby, ale zaraz dodał, że tego nie zrobił i nie zrobi - Tu nie prokurator, ale najszybciej lekarz mógłby pomóc - skomentował. Oprócz tego radni z notatki dowiedzieli się, że Guzek ma żal do wójta, iż na osobę zasiadającą w Radzie Muzeum w Łowiczu wybrał delegował dyrektorkę biblioteki i Domu Kultury w Zdunach Halinę Anyszkę, a nie jego. Guzek, choć nie ma wyższego wykształcenia kierunkowego, jest uznanym heraldykiem. Dyrektorka obecna na sali dowiedziała się chwilę później, że Guzek uważa, iż ma tyle wiedzy, by tam pracować, co brudu za paznokciami - przeczytał wójt. Betonowy płot o długości 100 metrów, jak pisze Jaszczyńska w swoich pismach, został postawiony przez nią 10 lat temu. Do obecnej chwili był dwukrotnie konserwowany, czyli po prostu malowany, mieszaniną piachu cementu i wapna. Prace te zostały całkowicie przez nią sfinansowane, nie występowała też o zwrot pieniędzy. Jego wybudowanie kosztowało ją wówczas 5 tys zł. Jaszczyńska przekonuje o konieczności ponownego pomalowania płotu, sugeruje dokonanie przez gminę zakupu materiałów do pomalowania i wykorzystanie do tego pracowników zatrudnianych przez gminę na prace interwencyjne. Ostrzega, że jeżeli prace nie zostaną wykonane, zleci malowanie na koszt gminy przez wybraną przez siebie firmę. Wójt, w odpowiedzi na dwa pisma Jaszczyńskiej w tej sprawie odmówił malowania płotu, uznając, że nie jest ono konieczne. Powołał się na dokonane przez siebie rozeznanie wśród producentów betonowych ogrodzeń, którzy wśród ich zalet wymieniają m. in. brak konieczności konserwacji. Przyznał, ze takie płoty można malować w celu poprawy estetyki - ale czy trzeba wtedy sięgać po pieniądze publiczne? Na sesji wójt powiedział, że podjęcie prac przy malowaniu prywatnego płotu było by niebezpiecznym precedensem, który mógłby pociągnąć za sobą kolejne prośby o takie prace. Gmina bowiem w wielu miejscach graniczy swoimi posesjami z posesjami prywatnymi. - Wtedy do pomalowania byłyby płoty na całej wsi. Dodał też, że po malowaniu płot wygląda gorzej niż 30 -letnie płoty w najbliższej okolicy. Farba schodzi z niego z niego płatami - co tylko potwierdza, żeby go nie malować. Wójt podkreślił na sesji, że gmina nie ma obowiązku uczestniczenia w kosztach utrzymania płotu, co jest w zgodzie z przepisami, bo działka gminy jest działka publiczną, otwartą przez cały czas i gmina nie ma zamiaru jej zamknąć. Radni podejmując uchwałę uznali za bezzasadną skargę na wójta, powołując się na przytaczane przez niego argumenty. (tb)