Rzecznik MPK Bogumił Makowski tłumaczył, że tory, które zostały położone, są zrobione z innego rodzaju stopu niż poprzednie. - MPK zastosowało spawy takie, jakie stosowało dotąd. Tymczasem okazało się, że tym razem dostaliśmy inne tory i musimy przeprowadzić dokładniejsze spawanie. Jeszcze nie wiadomo, kto poniesie koszty ponownego łączenia torów. To wykaże ekspertyza, którą zamówimy jeszcze w tym tygodniu. Może to być wina producenta torów - powiedział Makowski. Mieszkańcy oburzeni Tory były spawane na mrozie, dlatego powstałe łączenia nie są wystarczająco dobre. Łodzianie już teraz nie mają wątpliwości, że urzędnicy nie dopilnowali wymiany torów. - To jest kwestia polityki i błędnie wybranych wykonawców, którzy nie potrafią doprowadzić sprawy do końca - powiedział jeden z mieszkańców. - Można się do tego przyzwyczaić. Jak coś może się nie udać, to na pewno tak będzie w Łodzi - dodał. - Przecież to są nasze pieniądze, bo buduje się torowisko z naszych podatków - skomentowała łodzianka, oburzona rozbiórką nowych torów, po których jeszcze nawet nie jechały tramwaje. Co na to prezydent Łodzi? - Winny jest wykonawca, czyli MPK, bo w pewnych temperaturach nie można wykonywać określonych prac. Czyli powinno się dostać prezesowi MPK, bo to on nadzoruje pracowników i prace - skomentowała prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska, która wezwała prezesa MPK na dywanik. Na razie nie ma jednak mowy o konsekwencjach personalnych. Robotnicy MPK mają uporać się z ponownym spawaniem torów w ciągu dwóch tygodni. Jak zapewnia MPK, torowisko powinno być gotowe w terminie, czyli do końca kwietnia. Są utrudnienia Wymiana torowiska przy ul. Puszkina rozpoczęła się w połowie marca. W związku z prowadzonymi pracami zamknięta jest część ronda Inwalidów. Niemożliwy jest także przejazd w stronę Tomaszowa Mazowieckiego. Kierowcy powinni jechać objazdem ulicami: Puszkina przez rondo Sybiraków lub przez ul. Wujaka.