Tak - według relacji lokatorów bloków przy ul. Modrzewskiego w Piotrkowie Trybunalskim - wyglądało życie w dopiero co oddanych blokach, wybudowanych przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Oliwy do ognia dolał fakt, że teraz nowi najemcy muszą dopłacić do całej inwestycji, i to sporo, bo nawet do 5 tys. zł od lokalu. Radość z nowego mieszkania nie trwała długo, a - jak mówią mieszkańcy bloków - życie przy Modrzewskiego zamieniło się w peerelowski koszmar zupełnie jak ze słynnego serialu Stanisława Barei. - Blok powinien być oddany w styczniu 2008 roku, czyli opóźnienie było ponad roczne. Jest to chyba pierwszy blok TBS-u, w którym mieszkańcy muszą dopłacać do całej inwestycji po rozliczeniu kosztów. Zawsze były jakieś zwroty i o tym byliśmy zapewniani podczas zebrań. "Na pewno coś tam państwu jeszcze oddamy" - przekonywano nas. O dopłatach się nie mówiło. A wyszło ich średnio 70 zł za metr mieszkania. W moim wypadku jest to w sumie ok. 4 tys. zł. I to nie wiadomo za co... Przyszło do nas ogólne pismo, że po rozliczeniu kosztów okazało się, że inwestycja nie była "doszacowana". Biorąc pod uwagę metraże, ludzie muszą dopłacić od 2,5 do nawet 5 tys. zł w ciągu 30 dni od odbioru pisma, które roznosiła pani sprzątaczka - mówi pani Anna*, mieszkanka bloku przy Modrzewskiego 36a. Najemcy TBS-u zastanawiają się, kto podpisał odbiór techniczny bloków i jakim cudem budynki zostały oddane do użytku. - Zastanawiający jest sam odbiór techniczny. W dniu wręczenia kluczy część lokatorów miała skrzynki na listy w sąsiednich klatkach. W piwnicach nie było oświetlenia, a są tam podwójne schody. W regulatorach temperatur w mieszkaniach były źle podłączone przewody elektryczne. Jak się ustawiło grzejniki na 0 stopni, to kaloryfery grzały "na maksa", a kiedy ustawiło się na 20 stopni, to były zupełnie zimne. To zostało poprawione po 1 - 2 tygodniach, ale kto w takim razie podpisał odbiór techniczny? - pyta jeden z mieszkańców. To nie koniec usterek. - Sąsiadka opowiadała mi, że podczas tej kontroli była w domu i na dzień dobry delikatnie mówiąc "zwrócono jej uwagę", że nie powinna zabudowywać kuchni i zakrywać kaloryfera. Powiedziano jej, że ściany muszą oddychać i co najmniej przez rok mieszkanie musi być ogrzewane i suszone przy otwartych oknach, bo później wkradnie się pleśń, grzyby itd. A jeżeli tak się stanie, to jest to wina lokatora, a nie tego, że budynek został oddany w ciągu roku. U sąsiadki oczywiście jest i pleśń, i grzyby na ścianach. Na suficie miała naprawianą jakąś dziurę, która do tej pory nie wyschła. Sąsiadka dowiedziała się również, że nie wolno podłączać zmywarek, bo podobno jest zbyt słabe ciśnienie wody. Niedługo się okaże, że jest za mało energii i nie można mieć dwóch telewizorów albo trzech czajników elektrycznych. To jest śmieszne, bo ludzie pokupowali sobie jakiś sprzęt, przeprowadzka była ok. miesiąca temu, a teraz nie można czegoś podłączyć, bo nie są spełnione jakieś tam normy - opowiada pani Anna. - Każda prośba o zrobienie lub poprawienie czegoś, o wykończenie, to koszt od 200 zł wzwyż. Na przykład położenie płytek w karo na korytarzu to dopłata 200 zł, ale nie do TBS-u, tylko do firmy, która to wykańczała i do kieszeni pana, który to robi. Do tej pory, mimo próśb, faktur za to nie widziałem. Firma, która wykańczała ten blok, niesamowicie się obłowiła. Przestawienie rurki gazowej kosztuje 200 zł, a 300 - 400 zł zapłacić trzeba za doklejenie płytek do samego sufitu - skarżą się mieszkańcy. Co na to prezes TBS-u? Elżbieta Sapińska była zaskoczona rewelacjami, jakie usłyszała za pośrednictwem reportera "Tygodnika Trybunalskiego". - Jestem bardzo zdziwiona, że żaden z najemców nie przyszedł bezpośrednio do mnie z poruszanymi problemami. W maju dokonano ponownego przeglądu wszystkich zgłoszonych w lokalach usterek leżących po stronie wykonawcy. Jest on zobowiązany usunąć je sukcesywnie, bez zbędnej zwłoki i nieodpłatnie, w ramach obowiązującej go gwarancji i rękojmi. Nikt nie zgłosił do TBS opieszałości ze strony wykonawcy, a tym bardziej informacji, że za jakiekolwiek roboty, które obejmowała dokumentacja budowlana, ktokolwiek żądałby dodatkowej zapłaty. Więc tę sugestię traktuję jako jedną z kategorii pomówień lub próbę podważenia pozycji TBS na piotrkowskim rynku mieszkaniowym - wyjaśnia prezes Sapińska.