Do wypadku doszło 18 maja na głównej ulicy Łodzi - Piotrkowskiej. Na wózek dziecięcy, w którym znajdowała się roczna dziewczynka, spadł fragment oderwany z balkonu kamienicy. Ciężko ranne dziecko zostało przewiezione do szpitala, gdzie przeszło operację głowy. Stan dziewczynki lekarze oceniali jako ciężki. Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście wszczęła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania u dziecka ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu. Opinia biegłego dot. stanu zdrowia dziewczynki potwierdziła taką kwalifikację. Grozi za to kara do trzech lat więzienia. Dziecko zostało wypisane ze szpitala; w ocenie biegłego medyka, obecnie jego stan jest dobry. Biegły zastrzegł jednak, że nie można wykluczyć, iż w przyszłości może dojść do ujawnienia się odległych następstw wypadku - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Właściciele mieszkają za granicą Ustalono, że kamienica należy do prywatnych właścicieli, którzy mieszkają za granicą. Budynkiem administruje zarządca. Elewacja budynku była remontowana ostatni raz w latach 2000-2002. Z opinii powołanego przez śledczych biegłego ds. nieruchomości wynika, że główną przyczyną tragedii były błędy i nieprawidłowości popełnione podczas przeprowadzonego w latach 2000-2002 remontu elewacji budynku. - Związane są one z nieprzestrzeganiem szeroko rozumianych zasad "sztuki budowlanej" - dodał Kopania. Stan techniczny jest niezadowalający W ocenie biegłego stan techniczny balkonów, wykuszy i elewacji budynku jest niezadowalający. Według prokuratury z opinii jednocześnie wynika, że zarządca nieruchomości bez zastrzeżeń wywiązywał się z obowiązków wynikających z przepisów prawa budowlanego. W 2005 roku została założona książka obiektów budowlanych, a ostatni okresowy przegląd stanu technicznego nieruchomości został przeprowadzony w tym roku. W śledztwie ustalono też, że w przeddzień wypadku zarządca kamienicy otrzymał od mieszkańców sygnały o pękniętym fragmencie elewacji balkonu i zlecił dokonanie naprawy firmie budowlanej. Naprawa miała być przeprowadzona kilka dni później Według prokuratury firma podjęła działania, żeby wykonać zlecenie, ale pracownicy rozkładający na ulicy Piotrkowskiej scenę w związku z obchodami Święta Łodzi zapowiedzieli, że wykonanie tych prac nie będzie możliwe. Uzgodniono wówczas, że naprawa zostanie wykonana kilka dni później. Niestety w tym czasie doszło do tragedii. Dotąd w śledztwie nikt nie usłyszał zarzutów. - Przed podjęciem ostatecznej decyzji materiał dowodowy wymaga uzupełnienia. Konieczne będą dodatkowe przesłuchania dotyczące m.in. realizacji przeglądów technicznych nieruchomości - dodał rzecznik prokuratury.