Odchodząca ekipa prezydenta Jerzego Kropiwnickiego zaplanowała na promocję miasta cztery razy mniej pieniędzy niż w przed rokiem. - Takie decyzje dziwią nas w roku, w którym mamy decydujące starcie w walce o ESK 2016. Kraków nie startuje, a na festiwale wydaje 35 mln rocznie. W Łodzi na ten cel przewidziano nieco ponad 3 mln. Od dziewięciu lat organizujemy imprezę, na którą zjeżdżają się ludzie z całej Europy, a teraz grozi nam likwidacja - mówi Wojciech Paczkowski, organizator Outline Colour Festival w Łodzi. W podobnej sytuacji znalazła się największa muzyczna impreza w mieście - Eska Music Awards, Pepsi Vena oraz Łódź Alternatywy. Zabrakło także pieniędzy dla kultury i sztuki. Przy podziale funduszy pominięto święto reklamy Ad Days Festiwal i Nordland Festival, a także znany w całej Polsce Foto Festival. Zadowoleni mogą być tylko organizatorzy Festiwalu Dialogu Czterech Kultur i Plus Camerimage, choć coraz częściej mówi się o rozmowach Marka Żydowicza z władzami Poznania, które chętnie widziałyby festiwal do siebie. Radni PO obiecują, że poszukają w budżecie dodatkowych pieniędzy. - Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć w budżecie pokrycie dla ponad pięciu milionów złotych. Wtedy kolejne festiwale miałyby szanse. Wiemy, że wiele z nich ma duże znaczenie dla promocji miasta, dlatego będę zgłaszała poprawki i liczę na dyskusję ponad partyjnymi podziałami - mówi Patrycja Wójcik, radna PO z komisji promocji miasta. Organizatorzy festiwali są załamani. Krzysztof Candrowicz, szef Łódź Art Center zapowiedział, że jeśli sytuacja się nie zmieni będzie zmuszony zrezygnować z bycia operatorem starań Łodzi o ESK. Koalicje z nim zawarli szefowie innych imprez. Zgodnie twierdzą, że jeśli miasto nie da pieniędzy, przeniosą festiwale do innych miast, a propozycji nie brakuje. Łódź urodziła najlepsze festiwale w Polsce, czy stanie się wyrodną matką, która odda je do adopcji? JB