Jedną z osób, które przyczyniły się do wykrycia umowy kobiet, jest doktor Antoni Baradyn. Posłuchaj rozmowy reporterki radia RMF FM Agnieszki Wyderki: Postępowanie w sprawie wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w dokumentach szpitalnych prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście. Dotąd żadnej z kobiet nie przedstawiono zarzutów. - Realnie oceniając, w grę wchodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa wyłudzenie poświadczenia nieprawdy w dokumentach związanych z przebiegiem ciąży i porodem - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Obu kobietom może teraz grozić kara do trzech lat pozbawienia wolności. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie złożył na początku listopada szpital im. Rydygiera w Łodzi. Jak ustalono, 35-letnia ciężarna kobieta, matka trójki dzieci, zgłaszając się do lekarza w celu wyrobienia karty ciążowej podała dane swojej o rok starszej koleżanki. To samo robiła podczas kolejnych wizyt lekarskich, a także w szpitalu, gdzie pod koniec października urodziła dziecko. Sprawa wyszła na jaw, bo lekarze ze szpitala nabrali wątpliwości co do tożsamości kobiety, która urodziła dziecko. - Stwierdzono, że to kolejny poród kobiety, a rzekoma matka miała rodzić po raz pierwszy. Również zainteresowanie lekarzy wzbudził fakt odwiedzania matki dziecka w szpitalu przez jej znajomą, a także fakt, że matka nie miała dokumentów ze zdjęciem - wyjaśnił prokurator. Z relacji kobiet wynika, że są to znajome. Biologiczna matka nie chciała podjąć się wychowywanie kolejnego dziecka. Dlatego porozumiała się z koleżanką, iż doprowadzi ona do sytuacji, w wyniku której w sensie prawnym matką dziecka stanie się jej koleżanka. - Jeżeli w wypisie ze szpitala, w dokumentacji związanej z porodem figurowałaby koleżanka kobiety to zapewne w Urzędzie Stanu Cywilnego akt urodzenia byłby wystawiony na nią. Doszłoby do niewłaściwego określenia tożsamości dziecka. W sensie prawnym za matkę uchodziłaby koleżanka kobiety, która urodziła - wyjaśnił Kopania. Prokuratura bada również, czy był to pierwszy taki przypadek próby oddania dziecka przez 35-latkę i czy kobieta wychowuje wszystkie urodzone wcześniej dzieci. Na razie nie stwierdzono, żeby fakt oddania dziecka łączył się z przyjęciem przez nią pieniędzy, ale prokuratura bada także ten wątek. Sprawa będzie dokładnie wyjaśniana - zapowiada rzecznik Krzysztof Kopania. Posłuchaj relacji: