Kobieta po operacji ortopedycznej źle się poczuła. Aby przewieźć ją na oddział kardiologiczny, oddalony o 200 metrów, wezwano karetkę z innego miasta - z Łodzi. Konrad Pszczołowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że zgodnie z przepisami i warunkami polskich szpitali, gdzie często oddziały znajdują się w oddzielnych pawilonach, być może, w tej sytuacji, inaczej nie można było postąpić. - Jeżeli nie ma łącznika, jest zima, a pacjentka jest w ciężkim stanie, zaintubowana, to przewożenie jej wózkiem czy noszami na kółkach stwarza jeszcze większe zagrożenie - tłumaczy. Ekspert uważa, że decyzja była pochopna - twierdzi, że być może trzeba będzie zapłacić zwolnionym odszkodowania.