Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, Józef T. jest w czwartek przesłuchiwany w prokuraturze. Zarzuty dotyczą lat 2003-2006. Według prokuratury, podejrzany nadużywając swoich uprawnień dyrektora placówki i niedopełniając obowiązków doprowadził do wyrządzenia w mieniu szpitala szkody majątkowej przekraczającej 39 mln złotych. Zarzuty łączą się z zawarciem przez szpital im. Kopernika ze spółką "Kopernik" umowy na wykonanie świadczeń zdrowotnych z zakresu kardiologii interwencyjnej. Umowa została zawarta mimo braku kontraktu z NFZ na dofinansowanie tych świadczeń medycznych. - Zdaniem prokuratury, umowa została zawarta pomimo braku zagwarantowania środków finansowych na pokrycie zobowiązań w tym zakresie i wbrew negatywnej opinii wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie kardiologii co do potrzeby utworzenia nowego podmiotu realizującego tego typu świadczenia - wyjaśnił Kopania. W ten sposób szpital został zobowiązany do zapłaty spółce ponad 26 mln zł. Kolejne ponad 13,4 mln zł szpital miał stracić ? zdaniem śledczych ? na nieuzasadnionych ekonomicznie umowach poręczenia, na podstawie których został zobowiązany do spłaty zadłużenia spółki "Kopernik". Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem i finansowaniu Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. M. Kopernika w Łodzi od niemal dwóch lat prowadzi prokuratura okręgowa i delegatura ABW. Zostało ono wszczęte po doniesieniu złożonym przez zarząd województwa łódzkiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez odwołanego w grudniu 2005 roku dyrektora placówki Józefa T. Śledztwo obejmuje kilka wątków dotyczących nieprawidłowości w finansach szpitala w latach 2003-06. Dotyczy ono m.in. rosnącego zadłużenia placówki (na koniec 2005 roku wynosiło ono ponad 127 mln zł), funkcjonowania pracowni hemodynamiki prowadzonej przez prywatną spółkę, sprzedaży udziałów w spółce przez szpital oraz rozliczeń między spółką a szpitalem. Pracownię hemodynamiki (kardiologii interwencyjnej) otwarto w placówce w październiku 2004 r. Prowadziła ją spółka "Kopernik", w której początkowo większość udziałów miał szpital; później większościowym udziałowcem została prywatna firma medyczna. Zgodnie z zawartą ze spółką umową, szpital - mimo braku kontraktu z NFZ na tego typu świadczenia - miał miesięcznie płacić spółce ryczałt - niemal 1,2 mln zł za świadczenie usług diagnostycznych, bez względu na to, jak dużo świadczeń zostało wykonanych i ile one kosztują. Dopiero w ub. roku szpital po raz pierwszy podpisał kontrakt z NFZ na finansowanie usług na oddziale hemodynamiki. Przez ostatnich kilkanaście miesięcy szpital płacił spółce miesięcznie jedynie część zobowiązań wynikających z umowy, zgodnie z limitem przyznanym przez NFZ. Według rzeczniczki szpitala Adriany Sikory, pracownia kardiologii interwencyjnej przestała funkcjonować kilka miesięcy temu, po tym jak spółka "Kopernik" rozwiązała umowę ze szpitalem. Stało się tak, gdy właściciele zajęli sprzęt diagnostyczny dzierżawiony przez spółkę. - Planujemy zakup nowego sprzętu, który zostanie sfinansowany ze środków przyznanych przez Urząd Marszałkowski i pracownia hemodynamiki na pewno znów będzie funkcjonować - zapewniła Sikora.