Sąd Okręgowy w Łodzi w kwietniu ubiegłego roku skazał mężczyznę na dożywocie. Uznał, że oskarżony zamordował 22-latkę z motywacji "zasługującej na szczególne potępienie". Na 10 lat pozbawił go praw publicznych i zasądził od niego 100 tys. zł zadośćuczynienia dla ojca dziewczyny, który w procesie był oskarżycielem posiłkowym. Apelację wniosła obrona, która domagała się uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Zdaniem obrońcy opinia biegłych psychiatry i psychologa w tej sprawie jest niejasna, niepełna i nie zostały rozstrzygnięte wątpliwości co do poczytalności oskarżonego. Sąd nie uwzględnił apelacji. Wyrok jest prawomocny. Do zbrodni doszło w sierpniu 2010 roku przed dyskoteką przy al. Piłsudskiego w centrum Łodzi. Kiedy 22-letnia Alicja wraz z koleżankami wchodziła do dyskoteki, zaczepił ją, w bardzo wulgarny sposób, nieznany mężczyzna. Zadał jej cios nożem w okolice mostka i kopnął w twarz. Młoda kobieta zmarła w szpitalu. Napastnik odjechał taksówką i ukrył się w swoim mieszkaniu przy ul. Limanowskiego. Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, agresywny mężczyzna rzucał w nich m.in. młotkiem, telewizorem i nożami. Jeden z funkcjonariuszy został ranny. W końcu udało się go obezwładnić. Na bluzie dresowej znalezionej w mieszkaniu stwierdzono ślady krwi ofiary. Marcin R. został oskarżony o zabójstwo 22-latki, a także o czynną napaść na policjantów i stosowanie wobec nich przemocy i gróźb karalnych. W śledztwie przyznał się do winy, ale przed sądem wszystko odwołał i odmówił składania wyjaśnień. Biegli psychiatrzy i psycholog po jednorazowym badaniu stwierdzili, że w chwili popełnienia zbrodni był on w pełni poczytalny. W prokuraturze, w wulgarnych słowach, oskarżony opisywał swoją ofiarę i całe zajście. Mówił, że wychodząc z domu, zawsze zabierał ze sobą nóż, który miał mu służyć "zarówno do obrony, jak i ataku". - Ta dziewczyna, którą zabiłem, to była k..., bo wszyscy ludzie, którzy chodzą do tej dyskoteki, to k...y i frajerzy. Wszystkich bym wystrzelał, gdybym miał pistolet - mówił. Przyznał, że wcześniej leczył się z uzależnienia od narkotyków; miewał napady "szału", w czasie których demolował swoje mieszkanie. Sąd pierwszej instancji skazując oskarżonego na dożywocie uznał, że cechuje go nie tylko niechęć do rzeczywistości, ale nawet pewna nienawiść do otaczającego go świata i ludzi. Zaznaczył, że miejsce i siła zadania ciosu nie pozostawiają wątpliwości, że chciał zabić. Sąd uznał opinię biegłych "za pełną, rzetelną i jasną". Zdecydował, że oskarżony będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie po 25 latach, bowiem nie zaostrzył tych kryteriów - jak chciała prokuratura - biorąc pod uwagę młody wiek sprawcy. Obrona odwołała się od tego wyroku. Zdaniem mec. Barbary Owczarek Marcin R. powinien zostać poddany obserwacji psychiatrycznej bądź zostać zbadany przez inny zespół biegłych. Zarzuciła, że nie zostały przeprowadzone dodatkowe, a konieczne - jej zdaniem - badania. SA utrzymując wyrok w mocy podkreślił, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Odnosząc się do zarzutów obrony, sędzia Paweł Misiak ocenił, że biegli musieli dokonać analizy dokumentacji medycznej, przeprowadzić testy, analizowali zachowanie oskarżonego w zakładzie karnym i zapoznali się z aktami sprawy. Sąd zaznaczył, że oskarżony czterokrotnie przebywał w szpitalach psychiatrycznych, ale były to hospitalizacje spowodowane głównie uzależnieniem od narkotyków i próbami samobójczymi. - Nie można z samego faktu czterokrotnego pobytu oskarżonego w szpitalach psychiatrycznych wyprowadzać wniosku, że jest on niepoczytalny, że się biegli mylą co do swojej diagnozy - podkreślił sędzia. Przypomniał, że sąd może zlecić obserwację psychiatryczną oskarżonego tylko wtedy, kiedy zgłoszą taką konieczność biegli. A w tym przypadku tak nie było. - Opinie biegłych nie są niepełne, bo uwzględniają wszystkie okoliczności o których mowa w apelacji obrońcy, nie są to opinie niejasne, bo trudno znaleźć w nich jakiekolwiek sprzeczności - zaznaczył. Sędzia dodał, że "jaki czyn, taka kara" uznając, że wymierzona kara dożywotniego więzienia jest słuszna. Obrona zapowiada wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego. Zdaniem mec. Owczarek nadal wszelkie wątpliwości nie zostały usunięte. Zadowolony z wyroku był ojciec zamordowanej dziewczyny. - To bardzo dobry wyrok, jeżeli by dostał inny wyrok, to ja bym zgłosił apelację. Jeżeli by go wypuścili, to mógł zrobić to, co przedtem - mówił.