Sąd odwoławczy nie uwzględnił w czwartek apelacji obrony, która chciała złagodzenia kary, uznając ją za "oczywiście bezzasadną". Wyrok jest prawomocny. Do zbrodni doszło w lutym ubiegłego roku. O zaginięciu Teresy K., mieszkającej w Żychlinie, zaalarmowała policję jej córka. Kobieta pracowała dla firmy pożyczkowej; wyjechała rano z domu, żeby odebrać od klientów kolejne raty i nie wróciła. Policjanci szybko ustalili adres w jednej z miejscowości w okolicach Żychlina, gdzie kobieta była widziana po raz ostatni. W pobliżu tej miejscowości znaleziono jej porzucony samochód ze śladami krwi w środku. Zwłoki kobiety z ranami od noża były zakopane i przykryte gałęziami w pobliskim lesie. Następnego dnia zatrzymano Michała S., podejrzanego o zabójstwo. Jak ustalono, mężczyzna miesiąc przed zbrodnią zaciągnął u kobiety 900 zł pożyczki. Gdy przyjechała do niego po kolejną ratę, przekonał ją, że musi wypłacić pieniądze z bankomatu; razem pojechali jej samochodem do Żychlina. W czasie drogi poprosił kobietę, by się zatrzymała. Wtedy zadał jej ciosy nożem. Uderzył pięścią w twarz. Ciało zakopał w lesie. Z torebki ofiary zrabował 900 zł, które później wydał na zabawę z kolegami. Ustalono, że sprawca zaplanował zbrodnię. Dzień przed zabójstwem zabrał nóż z samochodu swego ojca. Postanowił, że zabije kobietę i w ten sposób uniknie konieczności spłat kolejnych rat pożyczki. Michał S. początkowo przyznał się do zarzucanego czynu, a podczas wizji lokalnej wskazał miejsce, gdzie wyrzucił nóż. Później odmówił składania wyjaśnień. Zdaniem śledczych na odzieży podejrzanego wyizolowano DNA pochodzące od ofiary, a na niedopałku papierosa znalezionym w samochodzie jego ślady DNA. Po obserwacji psychiatrycznej biegli uznali, że mężczyzna był poczytalny w chwili popełnienia zbrodni. Proces przed łódzkim sądem okręgowym toczył się za zamkniętymi drzwiami i zakończył się po dwóch rozprawach. Skazując mężczyznę na dożywocie sąd uznał, że nie ma szans na jego resocjalizację. Podkreślił, że Michał S. jest w stosunku do siebie bezkrytyczny; jego życiem kierują alkohol i narkotyki. Zdaniem sądu oskarżony zaplanował zbrodnię i konsekwentnie to realizował. Popełnił ją, mimo że miał pieniądze na spłatę raty. Od wyroku odwołał się obrońca, który uznał, że jest on zbyt surowy i chciał złagodzenia kary. Podnosił, że sąd okręgowy nie wziął pod uwagę okoliczności łagodzących, tj. przyznanie się do winy oskarżonego i złożenie przez niego wyjaśnień oraz wyrażoną skruchę. Sam oskarżony przepraszał rodzinę zamordowanej kobiety. Mówił, że do zbrodni by nie doszło, gdyby nie alkohol. Prosił o niewymierzanie mu kary dożywocia. Sąd odwoławczy nie uwzględnił jednak apelacji. Utrzymując wyrok podkreślił, że nie ma takich okoliczności, które musiałyby skutkować zmianą wyroku. Podnosił, że oskarżony był nietrzeźwy, zbrodnię wcześniej zaplanował i był już karany. - Przed takimi ludźmi jak oskarżony należy chronić ogół innych - mówił sędzia Piotr Feliniak. Obronie przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego.