Uczniowie m.in. nagrywali nauczycielkę telefonem komórkowym, przeszkadzali w lekcji i złośliwe komentowali zajęcia; film umieścili później w internecie. Śledczy uznali, że w tym przypadku nie doszło do znieważenia nauczycielki, która pełniąc obowiązki służbowe korzysta - jak każdy nauczyciel - z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych. Według prokuratury uczniowie, owszem, głośno się zachowywali i przeszkadzali w lekcji, ale nie używali w stosunku do nauczycielki wulgarnych słów ani nie zachowywali się w sposób, który mógłby ją znieważyć. - W stosunku do nauczycielki nie były stosowane słowa wulgarne powszechnie uznane za obelżywe, epitety czy wyzwiska, które mogłyby skutkować jej znieważeniem. Można mówić o złośliwych, głośnych zachowaniach, o przeszkadzaniu w prowadzeniu lekcji. Natomiast brak jest podstaw, by mówić, że doszło do popełnienia przestępstwa i dlatego postępowanie umorzono - powiedział w poniedziałek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. O sprawie zawiadomiła organy ścigania dyrektor XXX LO w Łodzi, której film z zarejestrowanym incydentem pokazali dziennikarze. Jak ustalono, doszło do niego w marcu tego roku. Dyrektor szkoły zeznała, że uczniowie przeszkadzali w prowadzeniu lekcji, a nauczycielka bezskutecznie próbowała ich uspokoić. Na nagraniu, które przez pewien czas można było zobaczyć na internecie, dwaj uczniowie z ostatniej ławki filmują siebie i nauczycielkę. W trakcie lekcji chodzili po klasie i pytali kolegów m.in., czy nie sądzą, że są "w burdelu?". Jeden z uczniów wezwany do tablicy wymachiwał rękami i głośno krzyczał. Prokuratura zdecydowała o wszczęciu postępowania w sprawie o znieważenie funkcjonariusza publicznego. Za to przestępstwo grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub do roku pozbawienia wolności. Nauczycielka zeznała, że jeden z uczniów drugiej klasy od początku drugiego semestru zachowywał się na zajęciach arogancko i nie słuchał poleceń. Jak zeznała, w dniu zdarzenia kilkuosobowa grupa uczniów z tej klasy głośno zachowywała się na zajęciach. Uczniowie nie słuchali jej poleceń i uniemożliwiali prowadzenie lekcji. Jeden z uczniów głośno się śmiał i złośliwie komentował zajęcia. Jak ustalono, nie były jednak kierowane w stosunku do niej słowa wulgarne czy wyzwiska. - Były to jedynie zachowania złośliwe, głośne, uniemożliwiające pracę. Prokuratura po analizie zeznań świadków i obejrzeniu nagrania stwierdziła, że nie doszło do popełnienia przestępstwa znieważenia funkcjonariusza publicznego - zaznaczył Kopania. Po ujawnieniu nagrania dyrekcja szkoły zapowiadała ukaranie uczniów.