Karierze poświęcają większość wolnego czasu. Studia to dla nich inwestycja, która ma przynieść korzyści. I to jak najszybciej. Niemal każdą wolną chwilę poświęcają na dokształcanie się lub zdobywanie doświadczeń zawodowych. Studiują drugi kierunek, uczą się języków, pracują. Powód? Twierdzą, że rozwój. Ale przyznają też, że chcą po studiach dobrze wypaść w oczach pracodawców. No i pokonać kolegów w walce o angaż. W wakacje jeżdżą za granicę. Ale zamiast wypoczywać, zaliczają praktyki, szlifują języki. Większość - 80 procent, zapewnia, że dobrze zna angielski. - Ale jeden język to dziś za mało - mówi Adam Góra, student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. - Żeby być konkurencyjnym trzeba znać dwa, trzy języki, a nawet więcej. To się może przydać w pracy dla zachodniej korporacji. Nie przekroczyć granicy Z sondażu międzynarodowej organizacji studenckiej AIESEC wynika, że najbardziej pożądane są posady w bankowości, reklamie, PR, księgowości. Dlatego najmocniej nastawieni na karierę są studenci kierunków związanych z tymi branżami. - To prawda - potwierdza Marek Gajewski, student ekonomii i przewodniczący samorządu studentów Uniwersytetu Łódzkiego. - Tylko że nie widzę w tym nic niepokojącego. Kto się nie rozwija, ten się cofa. Dlatego inwestujemy w siebie. Każdy chce być konkurencyjny na rynku pracy. Ważne, by nie iść do celu po trupach. Choć muszę przyznać, że wokół widzę sporo takich osób. - Nie dajmy się zwariować. Grupa, która już teraz bierze udział w wyścigu szczurów jest liczna, ale nie dominuje - uspokaja Adam Góra. - A że chcemy być dobrzy w tym, co robimy? To chyba dobrze o nas świadczy. - Kariera owszem, ale nie za wszelką cenę - w podobnym tonie wypowiada się Izabela Paderewska, studentka marketingu i zarządzania. - Studia to inwestycja w siebie i nie można się dziwić, że poświęcamy im dużo czasu. Ja ciężko pracuję nad pewnym projektem, ale nie myślę o tym, że będę mogła wpisać go do CV. Spełniam się i to jest najważniejsze. Coś za coś Co chcą robić po studiach? Najczęściej pracować w korporacjach, bo tam dobrze się zarabia i szybko awansuje. O tym, jak wielu się tam widzi, świadczy liczba chętnych na praktyki w łódzkich oddziałach Procter&Gamble, Indesitu czy Comarchu. - O piętnaście miejsc walczy zwykle dwa tysiące studentów - policzyła Izabela Paderewska. Najambitniejsi ustalają ścieżkę kariery już w szkole średniej. A potem dostosowują do niej wakacje, weekendy, nawet przyjaźnie. Na głębsze relacje nie mają czasu, więc zawierają sojusze, które mogą zaprocentować w przyszłości. - To częsta tendencja, że pomaga się komuś, ale za coś, co pomoże odnieść sukces - opowiada Adam Góra. - Gorzej, gdy celowo się wprowadza w błąd kolegów, którzy proszą o pomoc, by wypadli gorzej. Znam takie sytuacje. Mają spore poczucie własnej wartości, dlatego chcą dobrze zarabiać już u pierwszego pracodawcy. - Trzy tysiące na rękę w pierwszej pracy to minimum - podsumował wymagania kolegów Adam Góra. - Życie trochę weryfikuje te plany. Na dwa tysiące w pierwszej pracy obraża się niewielu. Andrzej Adamczewski andrzej.adamczewski@echomiasta.pl