Czytelnik "Gazety Radomszczańskiej" mówi, że na jego interwencje w tej sprawie nikt nie reaguje. Natomiast wiceprezes PGK Jakub Jędrzejczak odpowiada, że ten problem jest spółce znany i dotyczy wielu innych miejsc w Radomsku. Ostatnio nieczystości ze studzienki w ulicy Kochanowskiego wypłynęły podczas odwilży w środę 23 grudnia. Inne skrzyżowanie Sprawa zapychanej co jakiś czas kanalizacji sanitarnej sięga dwa lata wstecz. Wtedy problem dotyczył studzienki położonej w innym skrzyżowaniu. - Wielokrotnie interweniowałem w PGK-u, Urzędzie Miasta i nawet w sanepidzie - opowiada nasz Czytelnik. - Musiałem to robić naprawdę wiele razy, bo nikt jakoś nie miał ochoty się tym zająć. Ale ja się uparłem i chodziłem tak długo, aż w końcu musieli coś zrobić - dodaje. To "coś" to wizja lokalna z 27 lipca 2007 roku z udziałem pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Radomsku, UM i straży miejskiej. Skontrolowano wtedy także posesje i wykryto nielegalne przyłącza do kanalizacji sanitarnej. Niektórzy mieszkańcy odprowadzali do niej wodę deszczową, która powinna trafić do kanalizacji deszczowej. Do września zlikwidowano nielegalne przyłącza oraz połączono dwie studnie kanalizacji deszczowej, aby rozładować stężenia wód opadowych. Pomogło, ale tylko na jakiś czas. Kilkaset metrów dalej Jakiś czas później problem, wraz z niechcianą zawartością, znów ujrzał światło dzienne, tym razem kilkaset metrów dalej. - Jak zaczęło wybijać ścieki w kolejnej studzience, znów interweniowałem, jednak jak dotąd bez skutku - mówi Czytelnik Gazety. - Byłem wszędzie, ale wszędzie jestem zbywany. Nie może tak być, żeby w centrum miasta takie rzeczy pływały po ulicy - nie kryje irytacji. - Ktoś, budując tę kanalizację lata temu, czegoś nie dopilnował, a teraz mieszkańcy tej ulicy muszą się z tym męczyć. Jakub Jędrzejczak, wiceprezes PGK, mówi, że problem jest mu dobrze znany i nie dotyczy tylko ulicy Słowackiego. - Niestety, w wielu miejscach woda opadowa zamiast do kanalizacji deszczowej trafia do kanalizacji służącej do odbioru ścieków komunalnych - powiedział Gazecie. - Zleciłem zbadanie tej sprawy w zakładzie wodociągów, żeby wyszukać wszystkie miejsca, gdzie występuje taki problem. Chcemy to ocenić w skali całego miasta i w oparciu o dobrze rozpoznaną sytuację występować o odłączenie nielegalnych odprowadzeń wód deszczowych. Są to zaszłości historyczne, które należy usunąć - dodaje Jakub Jędrzejczak. Jak obiecuje wiceprezes radomszczańskiego PGK, w pierwszym rzędzie mają być usuwane problemy tam, gdzie wycieki zdarzają się najczęściej. Do takich miejsc z pewnością należy ulica Słowackiego. Sanepid też interweniuje Jak dowiedzieliśmy się od Marzeny Dłubak z radomszczańskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, sytuacja, w której nieczystości pływają po ulicy, jest niedopuszczalna. Jednak sanepid może tylko interweniować w Urzędzie Miasta czy PGK, odpowiedzialnych za kanalizację, co jak zapewnia - czyni, jeśli tylko mieszkańcy zwrócą się do nich z taką sprawą. Była kontrola Jak dowiedzieliśmy się z kolei od Sławomira Przybyłowicza, rzecznika prasowego Urzędu Miasta, jesienią zeszłego roku urzędnicy przeprowadzili kontrolę na ulicy Słowackiego, szukając nielegalnych przyłączeń do kanalizacji sanitarnej. - Stwierdzono kilkanaście takich przypadków i wydano decyzję o ich usunięciu - wyjaśnia rzecznik. - Czy zostało to zrobione, będzie można sprawdzić dopiero wiosną. Wtedy też przekonamy się, czy to poprawi sytuację, czy konieczne będzie na przykład zwiększenie przepustowości. Problemem ulicy Słowackiego jest brak kanalizacji deszczowej - dodaje na koniec. (jk)