Wśród nich są: naszyjnik z brązu, paciorki naszyjnika i trzy tarczki, które prawdopodobnie były elementami biżuterii lub uprzęży końskiej. Wszystkie elementy są misternie zdobione. Znalazcami są Patryk Wnuk i Albert Kaniowski. Trafili na przedmioty przypadkowo. Kopali ziemię, która miała być wykorzystana do utwardzenia terenu wokół domu. Albert Kaniowski mówi, że przedmioty zostały znalezione na głębokości zaledwie 50 centymetrów. Wspomina, że na początku wcale nie zdawali sobie sprawy z wagi odkrycia. "Wydawało nam się, że to złom. Po dokładniejszych oględzinach stwierdziliśmy jednak, że to może być coś cenniejszego. Zauważyliśmy zdobienia i zaśniedziałość. Pomyśleliśmy, że może to szlachetny metal" - opowiada młody znalazca.Mirosław Szukała, z piotrkowskiego muzeum, jest daleki od określania znaleziska mianem skarbu. Przyznaje jednak, że jest ono bardzo ciekawe. W całym kraju odnotowano około pięciuset podobnych odkryć, najwięcej w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku. Jak mówi, w Łódzkiem to rzadkość. Jego zdaniem, interesujące jest także to, że można określić, jak te przedmioty zostały złożone w ziemi. "Znakomita większość skarbów przechodziła przez drugie i trzecie ręce. Rzadko się zdarza, żeby archeolog sam coś takiego wykopał od początku do końca. W tym przypadku mamy sytuację bliską ideału. Znalazca poinformował, w jaki sposób to było znalezione i z tego powodu jest to bardzo ciekawe" - mówi Mirosław Szukała.Wiktoria Długoszewska z piotrkowskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi, mówi, że trudno dziś ocenić wartość materialną znaleziska. Na pewno można mówić o dużej wartości naukowej, historycznej i artystycznej. Dodaje, że każdy, kto natrafi na zakopane w ziemi zabytki, powinien zgłosić to odpowiednim organom - konserwatorowi zabytków lub władzom danego terenu. To obowiązek, który określa ustawa o ochronie zabytków.Przedmioty po zbadaniu zostaną wyczyszczone i zaprezentowane na jednej z wystaw na Zamku Królewskim w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie mieści się muzeum.