Według policji, rozpracowywanie grupy trwało od 2007 roku. Wówczas policjanci otrzymali informacje, że na terenie Łodzi funkcjonuje gang, który pożycza pieniądze na tzw. lichwę. Jak ustalono, na czele grupy stał 56-letni mieszkaniec Łodzi Andrzej J. ps. "Krojczy". Ten bezrobotny mężczyzna działał w branży parabankowej od początku lat 90. i z "lichwy" uczynił sobie stałe źródło dochodu. Ponieważ tego rodzaju działalność przynosiła duże zyski "Krojczy" - według policji - wciągnął do niej kilka innych osób i zbudował zorganizowaną grupę przestępczą. Lichwiarze pożyczali pieniądze na wysoki procent. Ich klientami byli głównie biznesmeni, którzy popadli w tarapaty finansowe. - Wówczas zgłaszali się do podejrzanych i pożyczali sumy sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. W zamian musieli oddać kwoty czasami nawet czterokrotnie wyższe niż zaciągnięta pożyczka - wyjaśniła rzeczniczka. Większość kredytobiorców nie była w stanie zwrócić takich pieniędzy. Według policji gangsterzy wymuszali ich zwrot groźbami; byli brutalni i bezwzględni. Zastraszali swoich dłużników, bili ich, a także zabierali im nieruchomości, samochody i łodzie motorowe. W ciągu ostatnich dni policjanci z CBŚ zatrzymali 56-letniego szefa gangu oraz jego czterech współpracowników - łodzian w wieku od 37 do 49 lat i 40-letniego mieszkańca Warszawy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Jak powiedział jej rzecznik Krzysztof Kopania, podejrzanym przedstawiono zarzuty dotyczące lat 2005-2008. Szef gangu Andrzej J. usłyszał w sumie osiem zarzutów. Odpowie za kierowanie i udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pobicia, wymuszenia rozbójnicze, wyzyskiwanie krytycznego położenia biznesmenów, przywłaszczenia i groźby karalne. Podobne zarzuty przedstawiono pozostałym podejrzanym. Czterech z nich trafiło już do aresztu. Wszystkim grożą kary do 10 lat więzienia. Podczas przeszukań policjanci znaleźli u podejrzanych trzy sztuki broni, w tym karabin z okresu II wojny światowej i odzyskali samochód, który został zabrany jednemu z pokrzywdzonych. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono mercedesa wartego 70 tys. zł, 13 tys. zł w gotówce oraz zabytkowy obraz. Według policji możliwe są kolejne zatrzymania w tej sprawie.