Łódzka prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie przyjmowania przez lekarzy łapówek w zamian za wystawianie recept na konkretne leki refundowane produkowane przez firmę GlaxoSmithKline. Jak poinformował PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, w ramach tego śledztwa na polecenie prokuratury funkcjonariusze CBA zatrzymali menedżerkę regionalną firmy farmaceutycznej - 32-letnią Edytę N. - W środę kobieta usłyszała zarzuty dotyczące sześciu przestępstw o charakterze korupcyjnym. Zarzuty dotyczą lat 2010-2012. Grozi jej kara do 8 lat pozbawienia wolności - powiedział Kopania. Dodał, że w czwartek podejrzana jest ponownie przesłuchiwana. Po zakończeniu przesłuchania śledczy mają zdecydować, jakie zastosować wobec niej środki zapobiegawcze. Prokuratura, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie udziela więcej informacji w tej sprawie. Śledztwo w sprawie korumpowania lekarzy w zamian za wystawianie recept na leki refundowane, a produkowane przez firmę GlaxoSmithKline, łódzka prokuratura prowadzi od lutego tego roku. Wówczas agenci CBA przekazali śledczym zebrane przez siebie materiały, które mogłyby świadczyć o ewentualnych nieprawidłowościach dotyczących działania tej firmy na terenie Polski. Jak informował w lipcu rzecznik CBA Jacek Dobrzyński, agenci Biura zabezpieczyli dokumenty w kilkudziesięciu placówkach medycznych i przesłuchali kilkadziesiąt osób. Według śledczych sprawa dotyczy lat 2010-2012 i chodzi m.in. o realizację programu "Patron". Placówka służby zdrowia przystępowała do programu, a firma użyczała jej sprzęt diagnostyczny do wykonywania badań spirometrycznych. Z lekarzami podpisywano umowy, które zakładały wynagrodzenie w zamian za szkolenie pacjentów. Za takie szkolenie lekarz miał otrzymywać 500 zł. Tymczasem - według prokuratury - śledczy weszli w posiadanie materiałów, które mogą świadczyć, że zapłata za szkolenia była ukrytą formą łapówki. Jak wcześniej wyjaśniał Kopania, prokuratura sprawdza, czy lekarze otrzymywali pieniądze rzeczywiście za szkolenia, czy też za wypisywanie recept na konkretny lek (m.in. na astmę) produkowany przez firmę. W związku z tą sprawą sprawdzanych jest kilkadziesiąt placówek zdrowia z województwa łódzkiego; zabezpieczono dokumentację, trwają przesłuchania świadków. "Gazeta Wyborcza", która napisała o śledztwie, podała, że na nieprawidłowości w firmie zwracali uwagę szefom koncernu przedstawiciele handlowi. Według "GW" jeden z przedstawicieli z województwa łódzkiego napisał w liście do władz firmy, że szefowa w jego regionie kazała mu i innym pracownikom "zaktywizować lekarzy specjalistów", by wypisywali więcej recept na leki firmy. "Gazeta" podała, że w odpowiedzi na list pracowników dział personalny firmy poinformował, iż "proces wyjaśniający wykazał pewne nieprawidłowości w realizacji działań promocyjnych" i wobec menedżera w regionie zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe. W przesłanym w lipcu PAP oświadczeniu firma GlaxoSmithKline poinformowała, że zgłaszane przez pracowników potencjalne nieprawidłowości były wyjaśniane w postępowaniu wewnętrznym, które nie potwierdziło większości zarzutów. "Szczególnie krzywdzącymi" GSK nazwała zarzuty dotyczące programu "Patron" - firma zaznaczyła, że nie służył on zawieraniu transakcji pomiędzy spółką a lekarzami.