Dostać je miała któraś rodzina z listy osób oczekujących już od kilku lat na swoje M. Połączony wniosek radnej Ewy Zbudniowek i radnego Roberta Wójcika dotyczył rodziny mieszkającej na Czajkach z dwójką dzieci. Natomiast wniosek radnego Piotra Gołaszewskiego dotyczył rodziny L. z Bratkowic, która jako ostatnia jest na liście. Czekała najkrócej z wszystkich rodzin. Poza tym miała mieć zaproponowane mieszkanie na Armii Krajowej. Wprawdzie z jednym pokojem, ale można by było go podzielić na dwa pomieszczenia. Sześciosobowa rodzina z Bratkowic to rodzice (w tym ojciec po trzech udarach) i syn z żoną oraz dwójką dzieci, którzy mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu. Z wywiadem środowiskowym byli u nich na początku roku radna Marzena Rokicka, Grzegorz Wojciechowski i Piotr Gołaszewski. - Ja rozmawiałam tylko z żoną chorego i wiem, że mają ciężko - mówi Rokicka. Nie poparła żadnego wniosku, bo uważa, że żaden jej nie przekonał. - Nie mogłam podjąć ostatecznej decyzji, której rodzinie należy się mieszkanie, dlatego się wstrzymałam od głosu - dodaje Rokicka. Z kolei Wojciechowski poparł wniosek Gołaszewskiego. - Uważam, że im się należy - mówi Wojciechowski - Więcej na ten temat nie powiem. Wniosek Gołaszewskiego poparli: radny Krzysztof Zieliński, radny Grzegorz Wojciechowski, radny Piotr Gołaszewski, wstrzymała się Marzena Rokicka i Jolanta Głowacka. Przeciw była radna Ewa Zbudniewek i radny Robert Wójcik. A jakie jest zdanie Gołaszewskiego? Każdy radny kogoś popiera Gołaszewski wyraźnie jest zdenerwowany zadawanymi pytaniami. - Ja chciałem pomóc tej rodzinie, bo ich znam i wiem, że taka pomoc im się należy - tłumaczy radny. Na zarzuty, że jest to kumoterstwo czyli popieranie znajomych, mówi: - Każdy z radnych kogoś popiera z listy, nie jestem jedyny - mówi Gołaszewski - Jeżeli chodzimy na wywiady do domów tych rodzin, pijemy z nimi herbatę, rozmawiamy, to stają się naszymi znajomymi, przestajemy być obiektywni. Według radnego Roberta Wójcika, może w ogóle radni nie powinni robić wywiadów środowiskowych, tylko urzędnicy, ci byliby obiektywni, bo nie zależałoby im na poparciu mieszkańców, czyli wyborców. Jednak zdaniem dyrektor Wydziału Spraw Lokalowych i Ewidencja Działalności Gospodarczej Aliny Guszlewicz według przepisów prawnych przyznawanie mieszkań z listy powinno być poddawane społecznej kontroli, a taką właśnie sprawują radni w komisji mieszkaniowej, bo to oni są przecież reprezentantami mieszkańców. Ostateczna decyzja burmistrza Komisja wydaje tylko opinię, decyzję podejmuje burmistrz, dla którego jest ona pomocna, ale nie wiążąca. Według Guszlewicz burmistrz decyzję powinien podjąć w ciągu najbliższych dni. Czy zgodzi się z opinią radnych? jr