W ciągu kilku lat mieli oni "wyprać" co najmniej 2,2 mln zł - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Według prokuratury, w latach 2004-2009 gang zajmował się nielegalną produkcją alkoholu. Został rozbity wiosną zeszłego roku, kiedy to w popegeerowskich budynkach w gminie Łęczyca zlikwidowano nielegalną linię technologiczną służącą do odkażania spirytusu z rozcieńczalnika. Ustalono, że grupą kierowało trzech przedsiębiorców z Ozorkowa. Według śledczych, kupowali oni w ilościach hurtowych rozcieńczalnik z legalnych źródeł, a po odkażeniu sprzedawali spirytus. W dokumentacji wykazywali detaliczną sprzedaż rozcieńczalnika fikcyjnym firmom. Działalność prowadzona była na ogromną skalę. Szacuje się, że grupa w ten sposób wyprodukowała ponad 9,8 mln litrów alkoholu, a Skarb Państwa, z tytułu niezapłaconego podatku akcyzowego i VAT, stracił ponad 500 mln zł. W śledztwie okazało się, że szefowie grupy legalizowali wpływy pochodzące z przestępstwa poprzez punkty bukmacherskie w Łodzi. Siedmiu byłych lub obecnych bukmacherów zostało zatrzymanych w czwartek przez CBŚ; wcześniej zarzuty usłyszało sześciu pracowników tych punktów. Wszystkim zarzuca się pranie brudnych pieniędzy i poświadczania nieprawdy w zaświadczeniach o wygranych uzyskiwanych z zakładów wzajemnych - powiedział Kopania. Ustalono, że bukmacherzy wystawiali szefom gangu fikcyjne zaświadczenia potwierdzające wygrane w zakładach, które miały legalizować zyski z przestępczej działalności. Łącznie "wyprali" w ten sposób ponad 2,2 mln zł. - Jeżeli jakieś osoby, które wygrywały, nie odbierały zaświadczeń o wygranych, to były one wystawiane na trzech szefów gangu i jednego z odbiorców spirytusu - wyjaśnił prokurator. Za każdą tego typu transakcję bukmacherzy mieli otrzymywać do 9 proc. prowizji. W śledztwie dotyczącym nielegalnej produkcji i sprzedaży alkoholu podejrzanych jest już łącznie 81 osób. Grożą im kary nawet do 10 lat więzienia.