Do brutalnej, seksualnej napaści doszło w poniedziałek 8 listopada około godz. 17 przy ulicy Wojska Polskiego w Łodzi. 10-latka była zaledwie kilkaset metrów od domu, kiedy doszło do ataku. Dziewczynka wracała ze szkoły. Odnalazła ją matka, zaniepokojona tym, że dziecko nie dotarło jeszcze na miejsce. Gwałciciel to młody mężczyzna, średniej budowy ciała. Ubrany był w jasne jeansy i ciemną bluzę z kapturem. Na razie nie udało się trafić na trop mężczyzny, dlatego też policjanci bardzo dokładnie przeszukali miejsce gwałtu. Do dramatu doszło tuż obok domu Zebrali niedopałki papierosów oraz chusteczki, na których mogą być ślady DNA gwałciciela. Zostały także zabezpieczone odciski butów. Każdy, nawet najmniejszy ślad może doprowadzić do ujęcia bandyty. Wszystkie przedmioty są badane w kryminalistycznym laboratorium. Funkcjonariusze nie informują, czy do tej pory udało się znaleźć jakiś ślad pozwalający ustalić sprawcę brutalnej napaści. Najważniejszy dla sprawy jest portret pamięciowy, stworzony na podstawie zeznań dziecka, bo tylko ono widziało gwałciciela. 10-latka została już przesłuchana przez policję. Z opinii przedstawionej przez biegłego psychologa wynika, że nie ma podstaw do tego , żeby kwestionować wiarygodność jej zeznań. Zeznania 10-latki są wiarygodne Specjalista oceniał inteligencję, stopień wiarygodności i poziom rozwoju dziecka. Już wiadomo, że 10-latka opowiadała przebieg zdarzenia w tzw. niebieskim pokoju składnie i wiarygodnie. Opinię otrzymała Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty. Zeznania dziewczynki są bardzo ważnym elementem śledztwa, bo tylko ona jest naocznym świadkiem i jednocześnie pokrzywdzoną. Prokuratorzy z zeznań matki znali wcześniej przebieg dramatycznych zdarzeń, ale dziecko musiało zostać przesłuchane. Prokuratura nie ujawniła treści zeznań dziewczynki, ale szczegóły, jakie zapamiętała 10-latka, mogą być bardzo pomocne dla śledczych. Do tej pory postępowanie prowadził jeden z łódzkich komisariatów, teraz przejęła ją Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi. Sprawa poważna - przejęła ją KWP - Po prostu sprawa jest bardzo poważna, oczywiście nie uwłaczając policjantom z komendy miejskiej - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" Grzegorz Wawryszuk z Komendy Wojeódzkiej Policji w Łodzi. - Chodzi głównie o to, że laboratorium kryminalistyczne jest wojewódzkie, a zależy nam na szybkim przepływie informacji - podsumowuje Wawryszuk.