Inspektorzy PAA ustalili, że przyczyną zaginięcia pojemników ze źródłami radioaktywnymi był "brak nadzoru nad pracą ekip firmy Energomontaż Północ sp. z o.o., która jako firma zewnętrzna wykonywała prace modernizacyjne zbiorników retencyjnych popiołu, na których urządzenia były zainstalowane". Będą kary finansowe Zaginione pod koniec listopada pojemniki z radioaktywnymi izotopami kobaltu służyły do pomiarów poziomu popiołu w modernizowanych zbiornikach. - Zostały zainstalowane w 1992 roku co oznacza, że w znacznym stopniu zostały już wyeksploatowane - poinformowała Iwona Paziak, rzecznik prasowy spółki PGE GiEK SA, do której należy bełchatowska elektrownia. Państwowa Agencja Atomistyki zapowiedziała finansowe kary dla osób odpowiedzialnych za zaniedbania, w wyniku których doszło do zaginięcia pojemników. Jednocześnie w pokontrolnym raporcie podkreśliła, że pomimo zaginięcia pojemników aktualny stan ochrony radiologicznej w elektrowni jest "zgodny z prawem". Może dojść do nieszczęścia Kobaltowe źródła izotopowe wielkości ziarnka grochu znajdują się w żółtych pojemnikach osłonowych o wymiarach 30 cm x 35 cm x 22 cm. Pojemniki oznaczone są czerwonym znakiem promieniotwórczości (tzw. koniczynką). PAA poinformowała, że pojemniki są zabezpieczone przed otwarciem i w tej formie nie stanowią zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi. Nie powodują też skażenia środowiska. Zagrożenie może się jednak pojawić w przypadku uszkodzenia lub otwarcia pojemnika. Dlatego PAA zaleca, by nie podchodzić do pojemników na odległość bliższą niż jeden metr, nie dotykać ich i nie próbować otwierać a ich znalezienie niezwłocznie zgłosić na policję.