Wydarzenia rozegrały się w połowie września ubiegłego roku. Anonimowy mężczyzna zadzwonił do pielęgniarki z informacją o ładunku wybuchowym. Ze szpitala ewakuowano ponad 400 pacjentów, w tym ponad 20 w stanie ciężkim oraz około 150 osób z personelu medycznego. W budynku nic nie znaleziono. Dobę później zatrzymano sprawcę alarmu. W wyniku ewakuacji pięciu pacjentów odniosło obrażenia ciała. Wśród nich 83-letnia wówczas kobieta, która doznała udaru mózgu i paraliżu. Według prokuratury "stanowiło to chorobę realnie zagrażającą życiu". Jak informuje Mizerski, w trakcie śledztwa, mężczyzna poddany został badaniom psychiatrycznym i obserwacji psychiatrycznej. Biegli stwierdzili u niego "ograniczenie poczytalności w stopniu znacznym". Paweł L. przyznał się do wywołania fałszywego alarmu bombowego i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Prokuratura - uwzględniając diagnozę biegłych - zgodziła się na rok bezwzględnego więzienia.