Przy Limanowskiego 15 we wrześniu płonęły drzwi do mieszkania na pierwszym piętrze, 4. października - schody między pierwszym a drugim piętrem, 30. października palił się cały parter. Wówczas dwie osoby trafiły na pogotowie z podejrzeniem podtrucia, a z ogniem walczyło osiem jednostek straży pożarnej. Lokatorzy byli wyciągani z okien za pomocą specjalnych podnośników. Z ekspertyzy strażaków wynika, że pożary były wynikiem podpalenia. Wszystko wskazuje na to, że podobnie było z ostatnim pożarem. - Około godz. pierwszej w nocy obudziło nas pukanie do drzwi. -To sąsiedzi z piętra przyszli zawiadomić nas o pożarze. Pożyczonym od nas wiadrem sami ugasili płomienie. - opowiada lokatorka jednego z mieszkań na pierwszym piętrze. Za każdym razem ogień pojawiał się w środku nocy na klatce schodowej. Administracja "Bałuty Stare I", której podlega dom, obiecała jego lokatorom zainstalowanie drzwi wejściowych na klatkę. Piątkowy pożar pokazał jednak, że administracji trudno jest wywiązać się z obietnicy. A przecież byłoby to najprostsze zabezpieczenie klatki schodowej przed nocnymi podpalaczami. - Każdej nocy boimy się zasnąć. Czy musi dojść do tragedii by w końcu ktoś nam pomógł? Szukamy już mieszkania gdzie indziej, bo nie liczymy na reakcję administracji - kończy przestraszona lokatorka. Radosław Wojciechowski