Pani Stanisława cieszy się dobrym zdrowiem. Jest bardzo pogodna i dowcipna. Nie lubi jednak, gdy się jej w czymś pomaga. Chce pokazać, że jest jeszcze sprawna i wszystko robi sama. Pielęgniarki czasem pomagają jej tylko przy myciu. Mimo swojego wieku nie bierze żadnych leków. - Tuż przed 100 urodzinami lekko skoczyło jej ciśnienie i wówczas musiała krótko je brać - mówi Dorota Marcinkowska, dyrektor 3 Domu Pomocy Społecznej. Miłość z Bałut - Jestem zdrowa i nic mnie nie boli - twierdzi Stanisława Kosztowna. - Czasem tylko się słabo czuję. Pamiętam trzy wojny z bolszewikami i dwie światowe. Całe życie spędziłam w Łodzi. Znalazłam zatrudnienie w zakładach Poznańskiego i pracowałam ciężko na trzy zmiany. Mój dom rodzinny był w okolicach Lasu Łagiewnickiego. Stamtąd codziennie chodziłam do fabryki, bo nie było tramwajów - wspomina. Choć jej nazwisko kojarzy się z pieniędzmi, to pani Stanisława nigdy nie była zbyt zamożna. - Ojciec był murarzem, a ja w wieku 14 lat zaczęłam pracować. Kiedy chodziłam z koleżankami do fabryki, oglądali się za nami chłopaki z Bałut. Wybrałam Antoniego, który został moim mężem. Był biednym, ale bardzo porządnym człowiekiem - wspomina z uśmiechem Stanisława Kosztowna. Sposób na długowieczność Pani Stanisława, mimo że jest najstarsza z rodzeństwa, przeżyła dwie siostry. W DPS często odwiedzają ją wnuczka i prawnuczek. Czemu zawdzięcza swoją długowieczność? - Zawsze lubiłam dobrze i tłusto zjeść. Papierosów nigdy nie paliłam, ale wódeczkę się piło. Alkohol jest dla ludzi, ale trzeba podchodzić do niego z głową. Szkoda tylko, że moje ciało jest coraz starsze i brzydsze. Młodość to najpiękniejsza rzecz - przekonuje z uśmiechem nasza bohaterka. - Pani Stanisława bardzo lubi smalec. Ciągle o niego pyta. Nasze kucharki robią go specjalnie dla niej. Kiedy podajemy posiłek, zawsze pada to samo pytanie - dlaczego potrawa jest tak mało tłusta? - mówi Urszula Tomaszewska, pielęgniarka. Był bankiet Kilka dni temu pani Stanisława obchodziła urodziny. Oczywiście z tej okazji dyrekcja i personel 3 Domu Pomocy Społecznej przy ul. Paradnej zorganizowały imprezę dla wszystkich podopiecznych. - Główną bohaterką była oczywiście pani Stanisława, czyli nasza babcia. Do swoich podopiecznych zwykle zwracamy się po nazwisku, ale w tym wypadku robimy wyjątek. Pani Kosztowna tęskni za domem rodzinnym i kiedy mówimy do niej babciu, jest jej bardzo miło - wyjaśnia Dorota Marcinkowska. Dariusz Gabryelski dariusz.gabryelski@echomiasta.pl