W maju tego roku łódzki sąd okręgowy uznał m.in., że obowiązujące wówczas prawo nie nakładało na dyrektora placówki obowiązków kontrolnych i nadzorczych ws. zakażeń szpitalnych. Od tej decyzji odwołała się łódzka prokuratura i pełnomocnicy pokrzywdzonych. Strony wnosiły o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. We wtorek Sąd Apelacyjny uznał wniosek za bezzasadny. Podobnie jak Sąd Okręgowy uznał, że nie można - ze względu na obowiązujące wówczas przepisy - dyrektorowi przypisać winy. Zdaniem SA, dyrektor podołał obowiązkom. Powołał w szpitalu m.in. specjalną komisję, która monitorowała stan zagrożenia zakażeniem wewnątrzszpitalnym. SA przypomniał również, że w szpitalu było kilkanaście kontroli sanepidu, które nie wykazały "rażących zaniedbań". Śledztwo w sprawie śmierci noworodków w szpitalu im. Madurowicza wszczęto w 2002 r. po doniesieniach w mediach. Media informowały wówczas, że cztery noworodki zmarły w wyniku zakażenia bakterią klebsiella pneumoniae. Według prokuratury, zakażenie spowodowały złe warunki sanitarne na oddziałach położniczym i patologii noworodka; doprowadziło to do wybuchu epidemii. Prokuratura oskarżyła dyrektora szpitala o niedopełnienie obowiązków i umyślne spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego, w wyniku którego zmarło na sepsę 17 noworodków urodzonych w tym szpitalu w 2002 roku, a kolejne 73 noworodki zostały zakażone bakteriami, m.in. klebsiella pneumoniae czy coli. Kilka lat temu w pierwszym procesie w tej sprawie, b. dyrektor został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok ten uchylił jednak Sąd Apelacyjny w Łodzi i sprawa ponownie trafiła do pierwszej instancji. Po ponownym procesie, sąd uniewinnił dyrektora. Od tej decyzji odwołała się łódzka prokuratura i pełnomocnicy pokrzywdzonych. We wtorek Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego.