- Komisja badała samolot i teren wokół niego. Na końcowe ustalenia dot. przyczyn awarii trzeba będzie jednak trochę poczekać - powiedziała rzecznik prasowy łódzkiego lotniska Ewa Bieńkowska. Do awaryjnego lądowania Cessny doszło we wtorek wczesnym wieczorem. 40-letni pilot zgłosił wieży łódzkiego lotniska problemy z silnikiem. Później łączność z samolotem została przerwana. Z nieustalonych jeszcze przyczyn lecąca z Poznania do Łodzi maszyna wylądowała na polu, w pobliżu łódzkiego lotniska. Po zetknięciu z miękką, przeoraną ziemią samolot przewrócił się do góry nogami; nie rozleciał się jednak i nie doszło do wybuchu. Dwie osoby lecące Cessną, pilot i 28-letnia mieszkanka jednej z podłódzkich miejscowości, nie doznały poważnych obrażeń i o własnych siłach opuściły samolot. Uszkodzona maszyna przez całą noc była na miejscu lądowania. Teren wokół niej był zabezpieczony przez policję. Po zakończeniu prac komisji ds. badania wypadków lotniczych samolot został odholowany do hangaru na łódzkim lotnisku.