Mieszkańcy najbardziej boją się przykrego zapachu, ale lista zastrzeżeń jest znacznie dłuższa, bo zaniepokojeni ludzie sprawdzili, jak funkcjonuje inna w Polsce biogazownia. - Dzwoniłyśmy do Liszkowa. Tam teraz zwozi się, co się da, nocami. Tu obiecują, że będzie pięć tirów dziennie, a tam teraz mają - tak, jak sołtys mówił - od 20 do 30 na dobę. I wszystko zrobimy, żeby tego nie było - podkreślają zdenerwowani mieszkańcy. Gmina Rawa Mazowiecka twierdzi, że jest bezradna, bo działka nie należała do niej, a w przypadku biogazowni nie trzeba sporządzać raportu oddziaływania na środowisko. - Nie wiemy, jak to będzie wyglądało. Ale władze gminy powinny wiedzieć, bo za to przecież biorą pieniądze - twierdzi Radosław Woszczyk z wydziału środowiska gminy. Mieszkańcy gminy nie mają dużych wymagań. Chcą tylko, aby rządzący działali w społecznym interesie, a nie inwestora. Przeciwko biogazowni protestuje już w tej chwili ponad tysiąc osób.