Happening pn. "Płonie stodoła" nawiązuje do pogromu Żydów w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. Betlejewski podkreśla jednak, że nie jest to próba uczczenia pamięci ofiar tamtych wydarzeń. - Holokaust jest tematem słabo w Polsce rozwiniętym, słabo wciągniętym w orbitę debaty intelektualnej (...) chciałbym to zmienić - powiedział artysta. Według Betlejewskiego, znanego wcześniej z akcji "Tęsknię za tobą, Żydzie", happening ma być "otwarciem nowego rozdziału rozmów o antysemityzmie w Polsce". - Bardzo wątpię, by tak się stało. Spodziewałbym się raczej czegoś odwrotnego. (...) Emocje, które są związane z polskim stosunkiem do Żydów, z obrazem tych stosunków, są bardzo napięte. Nie wiem, czy akcja odniesie taki skutek o jaki artyście chodziło. Wątpię. Rozpocznie się awantura, czy jest to słuszne, czy nie słuszne - powiedział socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ireneusz Krzemiński, dodając, że artysta ma prawo do takich akcji. Zdaniem przewodniczącego Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce Piotra Kadlcika, "białych plam w stosunkach polsko-żydowskich nie da się rozwiązać spaleniem drewnianej szopki. To chyba trochę tak, jak gdyby próbować odpowiedzialność Niemców za Zagładę załatwić, rozpalając piece w Auschwitz". Przygotowania do happeningu Betlejewski zaczął wiosną od wykupienia stodoły, która następnie została przeniesiona w nieco oddalone od innych zabudowań miejsce. Jednocześnie zwrócił się na swojej stronie internetowej o przesyłanie kartek, na których każdy może wyrazić wszelkie negatywne emocje i opinie na temat Żydów. - Te karteczki mają mieć wymiar konfesyjny. Chciałbym, żeby te karteczki symbolizowały wszystkie nieżyczliwe myśli, jakie mogliśmy kiedykolwiek mieć w stosunku do Żydów, a które dziś tylko nam ciążą - mówił Betlejewski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Do tej pory udało się ich zebrać około 80. Krzemiński zauważył, że intencje akcji są szlachetne, bo w stodole mają spłonąć kartki z negatywnymi myślami i odczuciami, "czyli będzie to rodzaj odwrotności tego, z czym nam się kojarzy płonąca stodoła w Jedwabnem". Jego zdaniem, "sama manifestacja wydaje się jednak trochę drastyczna. Tym bardziej, że ona będzie się działa w przestrzeni wiejskiej, gdzie bardziej wymyślne sposoby myślenia nie są rozpowszechnione. Nie wiem, czy to jest dobry pomysł". Akcji towarzyszyć będzie festyn. - Mieszkańcy są podekscytowani, nie wiedzą za bardzo, co o tym myśleć (...) ale wykazują duże zainteresowanie - powiedział pomysłodawca happeningu. Wybór miejsca podyktowany był, jak tłumaczył Betlejewski, walorami wizualnymi, które będą korzystnie wyglądać w filmie nakręconym podczas happeningu "Płonie stodoła". Pytany o spodziewaną reakcję społeczności wiejskiej Krzemiński powiedział: "W życiu wiejskim imprezy, które ściągną do wsi wiele osób budzą zainteresowanie; to okazja do spotkania z innymi ludźmi. Może jednak dojść do nieporozumień na tle tego, co tam się będzie działo. Nie wiem, na ile artysta ma rozpoznany teren, na ile ma tam swoich sojuszników, zna ich poglądy i postawy. Dla mnie społeczna wymowa tego typu akcji jest bardzo wieloznaczna". Podobnego zdania jest Kadlcik. - Ja się boję, że tego typu impreza - palenie stodoły przy dźwiękach orkiestry ochotniczej straży pożarnej i poczęstunku koła gospodyń wiejskich - musi zmienić się w uroczystość ludową w niedobrym tego słowa znaczeniu - podkreślił. - Boję się atmosfery jarmarczno-odpustowej. A przecież tego, co zaszło pomiędzy Żydami i Polakami, również w Jedwabnem, tego ze stodołą spalić się po prostu nie da. Byłoby piękne, gdyby to było możliwe - ale moim zdaniem nie jest - dodał. Sprawy happeningu Betlejewskiego nie komentuje Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich. "Płonie stodoła" to nie pierwsza inicjatywa Betlejewskiego związana z tematyką żydowską - artysta był też pomysłodawcą akcji zapoczątkowanej w 2002 r. polegającej na umieszczaniu napisu "Tęsknię za tobą, Żydzie" w miejscach publicznych, np. na ścianie domu, który stał na terenie warszawskiego getta.