W kwietniu ub. roku Sąd Okręgowy w Sieradzu skazał mężczyznę na 25 lat więzienia. Proces miał charakter poszlakowy. 24-latek nie przyznał się do zabójstwa. Odwołanie od wyroku złożyły wszystkie strony procesu. Obrońca, który przed sieradzkim sądem wnosił o uniewinnienie oskarżonego, chce skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Podobnie prokuratura, która domagała się dla Karola K. dożywocia. Rodzice dziewczyny, którzy są w procesie oskarżycielami posiłkowymi, uważają, że kara 25 lat jest zbyt niska. Według nich, jedyną sprawiedliwą karą byłoby dożywocie. Sąd odwoławczy dwukrotnie bezterminowo odraczał rozprawy. Wznowił przewód sądowy i dodatkowo przesłuchał na wniosek obrony biegłych psychiatrów i psychologa. Oddalił wniosek o przesłuchanie ojca oskarżonego. Powołał także kolejnych biegłych, bo w opiniach wcześniej powołanych specjalistów, pojawiły się rozbieżności. Kolejna opinia biegłych dotarła już do sądu i rozprawę odwoławczą wyznaczono na 13 marca. Do tragedii doszło 4 września 2006 roku po inauguracji roku szkolnego. W tym dniu w szkole pojawił się były chłopak Darii - Karol K., który chciał złożyć jej życzenia urodzinowe; dziewczyna kilka dni wcześniej skończyła 18 lat. W szkole doszło między nimi do kłótni, ponieważ dziewczyna chciała ostatecznie zakończyć tę znajomość. Według prokuratury, gdy licealistka wychodziła z budynku, mężczyzna na schodach szkoły wyciągnął nóż i zadał jej trzy ciosy - dwa w plecy i jeden w serce. Pomimo natychmiastowej pomocy ranna dziewczyna zmarła. Po pewnym czasie mężczyzna zatelefonował na policję i powiedział, że to on "pobił dziewczynę". Został zatrzymany i trafił do aresztu. W śledztwie nie przyznał się do zabójstwa. Opowiadał o znajomości z Darią, utrzymywał, że uderzył dziewczynę, ale nie miał przy sobie żadnego narzędzia. Proces miał charakter poszlakowy. Po zabójstwie nie znaleziono narzędzia zbrodni. Miesiąc po tragedii śledczym podrzucono nóż, na którym jednak nie było żadnych śladów. Według biegłego, mogło to być narzędzie zbrodni. W procesie zeznawało kilkudziesięciu świadków, m.in. koledzy zamordowanej; nikt jednak nie widział samego momentu zadawania ciosów. Sieradzki sąd, skazując mężczyznę na 25 lat więzienia, uznał, że jego wina nie budzi wątpliwości, bowiem nie było nikogo innego, kto mógłby zadać śmiertelne ciosy. Świadkowie widzieli, że mężczyzna wychodził ze szkoły razem z Darią i był obok niej, dopóki ona nie upadła na schodach. Przed zbrodnią, oskarżony miał też opowiadać znajomym, że ma zamiar zabić dziewczynę, która nie chce do niego wrócić. Według sądu, Karol K. nie mógł pogodzić się z tym, że dziewczyna od niego odeszła. Z opinii biegłych wynikało, że oskarżony w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny; nie był pod wpływem alkoholu czy narkotyków i wiedział, co robił. Sąd nie wymierzając dożywocia, wziął pod uwagę jego młody wiek, uznając, że powinien mieć szansę na resocjalizację.