Masz prawo jazdy i nie płacisz alimentów? - ostrzega "Dziennik Łódzki". W województwie łódzkim - jak donosi "Dziennik Łódzki" w ubiegłym roku do wydziałów komunikacji wpłynęło 648 takich wniosków, co daje mu trzecie miejsce w kraju. Liderem jest dolnośląskie - 967 wniosków, a drugą lokatę zajmuje śląskie - 850. "To skuteczny straszak, chętnie z niego korzystamy, jeśli zawiodą inne sposoby perswazji" - tłumaczy gazecie Andrzej Kaczorowski, p.o. dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi. Wysokość miesięcznych alimentów na dziecko, termin i sposób ich wypłacania, ustala sąd podczas rozprawy rozwodowej rodziców. Wyroki nie są jednak respektowane. Szacuje się, że w skali kraju solidnie płaci alimenty tylko około 10 proc. osób. Pozostali, którzy powinni łożyć na utrzymanie pociech, imają się każdego sposobu, by tego uniknąć: majątek przepisują na bliższą i dalszą rodzinę, oficjalnie nie pracują, choć mają stałe źródło dochodów, nie odbierają pism od komornika, ukrywają się. Pokrzywdzony rodzic nie zostaje bez pomocy, bo dostaje od gminy tzw. zaliczkę alimentacyjną. W ubiegłym roku z takich zaliczek korzystało aż 184,4 tys. rodzin, w tym w województwie łódzkim 13,8 tys. Średnia zaliczka wynosi 200 zł miesięcznie. Gmina płaci, ale ma prawo ubiegać się o zwrot od dłużnika. "Zaczynamy od wywiadu. Chcemy sprawdzić, czy ktoś nie płaci, bo nie chce, czy ma uzasadniony powód. Takim jest brak pracy, więc najpierw staramy się pomóc. Gdy to nie skutkuje ? wnioskujemy o odebranie prawa jazdy" - tłumaczy Grzegorz Pilaszek, kierownik filii łódzkiego MOPS ds. obsługi świadczeń rodzinnych. W Łódzkiem spośród 648 wniosków o odebranie prawa jazdy złożonych w ubiegłym roku, aż 594 pochodziły z Łodzi. Około 5 proc. spraw zostało umorzonych, bo długi zostały spłacone. W pozostałych wypadkach odebrano prawa jazdy. W tym roku w Łodzi już około 30 dłużników straciło dokumenty - pisze "DŁ".