Co teraz słychać u Adasia? Chłopiec na kilka dni przyjechał ze szpitala do domu. Jego mama, Agnieszka Woszczyńska, spokojnie opowiada o tym, jak toczyło się ich życie przez ostatnie pół roku. Walka o życie - W kwietniu, w przerwach przyjmowania chemii, udało nam się trochę dłużej być w domu. W czerwcu Adaś rozpoczął się następny etap leczenia. Zaczął brać sterydy - mówi pani Agnieszka. Niestety chłopiec na terapię zareagował bardzo źle. Pobyt w domu skończył się wcześniej, niż zamierzano. - 14 lipca niespodziewanie przyjechaliśmy do Łodzi. Widziałam po Adasiu, że bardzo słabnie - wspomina. Chłopiec miał bardzo słabe wyniki. Dodatkowo dostał zapalenia płuc i grzybicy jamy ustnej. - Wiadomość o zapaleniu płuc zwaliła mnie z nóg. W szpitalu Adaś leżał jak kłoda, nie ruszał się, całą buzię miał w ranach. Byłam przerażona. Widać było, że bardzo cierpi... albo ściskał mnie za rękę, albo kurczowo trzymał w dłoniach prześcieradło - mówi mama Adasia. Środki przeciwbólowe nie pomagały. Zaczęto dziecku podawać morfinę. Chłopiec cały czas walczył. Po dwóch tygodniach kryzys zaczął mijać. Było na tyle dobrze, że po jakimś czasie wrócił do domu. Niestety... tylko na trzy dni. - Wierzę, że to dzięki Opatrzności Bożej. Wiemy, że wielu ludzi modliło się i modli za Adasia. My również trzymamy kciuki i modlimy się za małego Kacperka (chłopiec czeka na operację serca - przyp. red.) i tych, którzy ucierpieli z powodu trąby powietrznej lub innych nieszczęść - mówi mama dziecka. Pani Agnieszka o chorobie chłopca mówi rzeczowo, spokojnie. - Gdybym to wszystko opowiadała na początku choroby, to już bym płakała. Musiałam się nauczyć powstrzymywać płacz. To wcale nie znaczy, że mnie to nie dręczy, bo dręczy strasznie, ale wiem, że zwłaszcza przy nim nie mogę okazywać słabości - mówi. Wakacje w Grotnikach Życie Adasia cały czas upływa między szpitalem onkologicznym w Łodzi a domem w Radomsku. Kiedy w sierpniu pojawiła się szansa wyjazdu na organizowany przez fundację "Krwinka" obóz, chłopiec nie mówił o niczym innym. Niestety choroba znów zaatakowała. W wynikach laboratoryjnych chorego chłopca wykryto następny wirus krwi. Perspektywa wyjazdu oddalała się. Adaś znów leżał w szpitalnej izolatce. Ale ostatecznie... udało się. Na dwa dni przed wyjazdem okazało się, że może uczestniczyć w obozie. Pojechał prosto z oddziału. Na obozie spotkały się dzieci walczące z chorobami onkologicznymi. Czekało tam na nie wiele atrakcji: przejażdżki na koniach, zajęcia plastyczne, wycieczki. Dzieci spotkały się też ze znanymi osobami, m.in. Krzysztofem Krawczykiem. W Grotnikach Adaś obchodził swoje 6. urodziny. Był tort, świeczki i mnóstwo radości. Marzenia Adasia Teraz zaczyna się ostatni etap leczenia chłopca. Potrwa 1,5 roku. Jeżeli w ciągu 5 lat od tej daty choroba nie wróci, chłopiec będzie zupełnie zdrowy. Kiedy rozmawiamy z jego mamą, Adaś pochłonięty jest oglądaniem bajek. Co jakiś czas przerywa naszą rozmowę i nieśmiało podkrada cukierki ze stołu. - Pamiętaj, że to już ostatni - mówi do niego mama. Za chwilę Adaś wchodzi do pokoju przebrany w strój swojego ulubionego bajkowego bohatera. Marzenia chłopca nie odbiegają od pragnień jego zdrowych rówieśników. - Chciałbym mieć dużo zabawek, a teraz szczególnie nowy rower, bo na starym nie da się jeździć. Kiedy mam trochę wolnego czasu, najbardziej lubię oglądać bajki i grać na laptopie - odpowiada wesoło. Inne marzenia ma jego mama... - Chciałabym kiedyś iść przez miasto i po prostu krzyczeć ze szczęścia, że Adaś pokonał tę okropną chorobę i jest zdrowy. Dziękować Bogu i wszystkim. Wierzę, że tak będzie - mówi Agnieszka Woszczyńska. Rodzice Adasia zdają sobie sprawę z tego, że mają wielki dług wdzięczności w stosunku do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy pomagali im przez cały ten czas. - Dziękujemy za wszystko. Za modlitwę, krew i za pieniądze. Dziękujemy wszystkim, którzy zdecydowali się przekazać Adasiowi 1 proc. swojego podatku. Te pieniądze naprawdę nam pomagają i pozwalają jakoś żyć. Dzięki nim nie musimy czekać, tylko od razu kupować tak bardzo potrzebne Adasiowi leki. W szpitalu czasami zdarzają się zupełnie niezaplanowane wydatki. Bez pomocy trudno byłoby nam sprostać. Z całego serca dziękujemy - mówi na koniec Agnieszka Woszczyńska. Jolanta Dąbrowska Rodzinie Adasia można pomóc wpłacając pieniądze na konto: ING BANK ŚLĄSKI w RADOMSKU 36 1050 1937 1000 0023 2557 8231