Mężczyzna został wcześniej prawomocnie uniewinniony od zarzutu zabójstwa. Lech P. domagał się od Skarbu Państwa 115 tys. zł zadośćuczynienia i 85 tys. zł odszkodowania. Sąd pierwszej instancji przyznał mu 40 tys. zł zadośćuczynienia, oddalił natomiast wniosek o odszkodowanie. Po odwołaniu wnioskodawcy, łódzki sąd apelacyjny podwyższył do 60 tys. zł kwotę zadośćuczynienia; jednocześnie uchylił wyrok w zakresie odszkodowania, kierując sprawę do ponownego rozpoznania. W ponownym procesie łódzki sąd okręgowy uznał, że mężczyźnie należy się jednak odszkodowanie. Wyliczył, że Lech P., który przed aresztowaniem zarabiał ok. 1500 zł miesięcznie, mógł z tej pensji zaoszczędzić ok. 350 zł. Na tej podstawie sąd zdecydował, że za 27 miesięcy spędzone w areszcie należy mu się 9450 zł odszkodowania. Lech P. zaskarżył ten wyrok, uważając odszkodowanie za zbyt niskie. Twierdził m.in., iż mógł wyjechać do pracy do Anglii, gdzie mógłby dużo więcej zarobić, ale w wyjeździe przeszkodziło mu jego aresztowanie. We wtorek Sąd Apelacyjny w Łodzi uznał zaskarżenie wyroku Sądu Okręgowego za bezzasadne. SA przyznał rację SO twierdząc, że ten "wnikliwie przeprowadził w tej sprawie postępowanie". SA uznał m.in., iż P. nie wykazał, że poniósł szkodę nie wyjeżdżając za granicę. Nie udowodnił, że mógł zrealizować te "bardzo teoretyczne" plany. Do zabójstwa doszło w sierpniu 1997 roku w jednym z łódzkich parków. Nieznany sprawca bił i kopał 50-letnią kobietę. Zdarzenie widziało z daleka kilka osób, ale jedynie 14-letni wówczas chłopak miał zapamiętać twarz sprawcy. Dwa lata później rozpoznał go na zdjęciu w policyjnym albumie - niemal trzy lata po zabójstwie policja zatrzymała Lecha P. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy; spędził w areszcie 27 miesięcy. W listopadzie 2001 roku Sąd Okręgowy uznał Lecha P. za winnego i skazał go na 15 lat więzienia. W czerwcu 2002 r. Sąd Apelacyjny uchylił jednak ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. W drugim procesie sąd pierwszej instancji uniewinnił mężczyznę. Uzasadniając ten wyrok, sąd wskazał m.in., że w zeznaniach świadka, które były głównym dowodem w tej sprawie, jest zbyt wiele rozbieżności i nie są one wiarygodne. Po apelacji prokuratury sąd odwoławczy skierował sprawę do rozpoznania po raz trzeci. Tym razem sądy obu instancji ostatecznie uniewinniły Lecha P.