Liczący 300 stron akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do Sądu Okręgowego w Łodzi - poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Jarosław Szubert. Jednym z szefów grupy - według prokuratury - był mieszkający pod Warszawą 44-letni Grzegorz K. ps. "Ojciec", szef głośnego gangu "obcinaczy palców" specjalizującego się w brutalnych porwaniach dla okupu. Dwaj inni domniemani szefowie narkotykowej grupy to łodzianie: 51-letni Krzysztof Ł. i 36-letni Radosław S. Zdaniem śledczych, "Ojciec" ma na swoim koncie także wyprodukowanie ok. 34 kg i wprowadzenie do obrotu co najmniej 47 kg amfetaminy. Grzegorz K. - podobnie jak 40 innych członków grupy - przebywa w areszcie. Według prokuratury, grupa działała w latach 2000-2010 na terenie Łodzi i Warszawy, a także w mniejszych miejscowościach w całej Polsce. - Prowadziła rozbudowaną działalność przestępczą obejmującą przede wszystkim produkcję i wprowadzanie do obrotu znacznych ilości amfetaminy i marihuany, a w mniejszym zakresie także tabletek ekstazy i LSD - wyjaśnił prok. Szubert. Produkcja amfetaminy odbywała się w sieci nielegalnych "fabryk", która stopniowo była rozbudowywana. Wytwórnie narkotyków znajdowały się zarówno w dużych i mniejszych miastach, jak i na terenach wiejskich. Gangsterzy wielokrotnie zmieniali ich lokalizacje, co powodowało, że policji trudno było je namierzyć. Komponenty do produkcji amfetaminy sprowadzano z zagranicy, głównie z Holandii i Litwy, a produkcję nadzorowali fachowo przygotowani "chemicy". Gang rozprowadzał amfetaminę w całej Polsce, ale także przemycał ją za granicę. W podobny sposób - zdaniem prokuratury - grupa zorganizowała i stopniowo rozbudowywała sieć plantacji konopi indyjskich. Skala działalność gangu wzrosła, gdy nawiązano współpracę z osobami z Warszawy i z terenu woj. mazowieckiego. We wrześniu ub. roku policjanci z CBŚ zlikwidowali w Warszawie profesjonalną wytwórnię amfetaminy. Zatrzymano wówczas jednego z "chemików" gangu. Według szacunków prokuratury, w sumie grupa wyprodukowała co najmniej 122 kg czystej amfetaminy, a także 61 kg marihuany. Wartość narkotyków szacuje się na kilka milionów złotych. Spośród 61 oskarżonych, 41 osób czeka na proces w aresztach lub zakładach karnych; niektórym z nich grożą kary nawet do 15 lat więzienia.