Do napadu na punktu bukmacherski w łódzkiej dzielnicy Górna doszło w grudniu 2009 roku. Według policji wieczorem wszedł do niego mężczyzna w granatowej kominiarce na głowie. Napastnik zastraszył 22-letnią pracownicę punktu przedmiotem przypominającym pistolet i zażądał wydania pieniędzy. Gdy sprawca pakował gotówkę do reklamówki, kobieta wykorzystała chwilę jego nieuwagi i wybiegła przed budynek w stronę stojących w pobliżu mężczyzn; zaczęła wzywać pomocy. Kiedy rabuś wyszedł z punktu bukmacherskiego mężczyźni rzucili się na niego, a jeden z nich prysnął sprawcy gazem w twarz. Udało im się też wytrącić napastnikowi broń z ręki broń i zdjąć mu z głowy kominiarkę. - Po krótkiej szarpaninie bandycie udało się jednak wyrwać. Uciekł, pozostawiając na miejscu reklamówkę ze skradzionymi pieniędzmi oraz atrapę broni - wyjaśniła rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska. Na podstawie zeznań świadków sporządzono portret pamięciowy sprawcy. Po jego analizie i konfrontacji z sylwetkami osób z przestępczego półświatka, policjanci wytypowali 41-letniego łodzianina, o pseud. Bigos, - łudząco podobnego do mężczyzny z portretu pamięciowego. Mężczyznę zatrzymano w mieszkaniu na łódzkich Chojnach. W akcji brali udział także policyjni antyterroryści. W jego mieszkaniu znaleziono m.in. wycinek z lokalnej gazety z komunikatem o poszukiwaniu sprawcy napadu i z portretem pamięciowym, który "Bigos" - według policji - zostawił sobie na pamiątkę. Prokurator przedstawił 41-letniemu Dariuszowi B. zarzut usiłowania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi mu za to kara do 12 lat pozbawienia wolności. Decyzją sądu mężczyzna trafił już do aresztu.