Obok "Popeliny" sąd skazał również trzech jego wspólników wymierzając im kary od 2 lat do 2 lat i 8 miesięcy więzienia. Czwarty oskarżony został uniewinniony. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny. Według prokuratury, grupa "Popeliny" działała od marca do września 2005 roku, po tym jak Edmund R. opuścił więzienie, gdzie odbywał karę za kierowanie gangiem wymuszającym haracze od łódzkich biznesmenów. Po wyjściu na wolność "Popelina" próbował odzyskać pozycję lidera w łódzkim świecie przestępczym. Zdaniem śledczych, Edmund R. konkurował z innym gangiem tzw. młodym miastem, grupą która zaczęła odradzać się po rozbiciu łódzkiej "ośmiornicy". Gangiem tym kierowali Michał J. i Grzegorz B. ps. Indianin (obaj zostali zatrzymani jesienią 2005 roku). Pomiędzy członkami obu grup doszło do kilku strzelanin na terenie miasta; dochodziło też do brutalnych pobić i porwań. W trakcie jednej z akcji oskarżeni wywieźli do lasu Grzegorza B., zakuli go w kajdanki, po czym pobili i skopali. Edmund R. został zatrzymany wraz z kilkoma swoimi "żołnierzami" w lipcu 2005 roku niedaleko Poddębic (Łódzkie), kiedy wpadł w zorganizowaną przez policjantów blokadę. Prokuratura oskarżyła go o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, nielegalne posiadanie broni palnej - tzw. strzelającego długopisu, pobicia, porwanie i wymuszenie. Kilka miesięcy później policjanci zatrzymali kolejnych członków jego gangu, byłych zapaśników zgierskiego klubu sportowego. Większość z oskarżonych była już karana. O "Popelinie" głośno było pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Grupa przestępcza, którą kierował, działała w latach 1993-1996. Jej członkowie wymuszali od łódzkich biznesmenów haracze w wysokości od 100 tys. do miliona złotych. Do zastraszania swych ofiar używali broni i ładunków wybuchowych. Edmund R. został wówczas skazany na 10 lat więzienia. Sprawa gangu "Popeliny" była jedną z pierwszych w Polsce, w której na dużą skalę zastosowano instytucję świadka incognito.