Zdaniem sądu oskarżony działał z premedytacją i ze szczególnym okrucieństwem, a motywem zbrodni były sprawy majątkowe. Uzasadniając wysokość kary sąd zwrócił uwagę, że mężczyzna został skazany na 25 lat, a nie na dożywocie, bo przyznał się do zarzutu i opowiedział o wszystkich okolicznościach zbrodni. Do tragedii doszło w styczniu ub. roku w Łowiczu. Cezary S. wtargnął z nożem do salonu kosmetycznego prowadzonego przez byłą żonę. Tam zadał jej pierwsze ciosy nożem; później wielokrotnie ugodził ją już na ulicy. Pomimo udzielonej pomocy medycznej 40-letnia kobieta zmarła. Para od kilku miesięcy była po rozwodzie. Mężczyzna utrzymywał, że nie chciał odejścia żony. Para prowadziła też wiele sporów sądowych o majątek, które oskarżony przegrywał. Pod koniec 2012 roku otrzymał kolejny pozew, w którym jego b. żona domagała się odszkodowania. Wtedy - zdaniem sądu - zaczął myśleć, że musi ją zabić, bo inaczej nie rozwiąże problemów majątkowych. Feralnego dnia zobaczył kobietę na ulicy, gdy jechała samochodem i - jak przyznał - w emocjach poszedł do domu po nóż. Jak mówił, nie pamięta samego momentu zadawania ciosów. Został zatrzymany na podstawie rysopisu podanego przez świadków i krótkim pościgu.