Prokurator domagał się dla oskarżonego kary dożywocia; obrońca wnosił o uniewinnienie. 23-latek zarówno przed sądem, jak i w czasie śledztwa nie przyznał się do zabójstwa. Wyrok jest nieprawomocny. Do tragedii doszło 4 września ub. roku. Daria przyszła rano do szkoły na inaugurację roku szkolnego. W budynku pojawił się także jej były chłopak - Karol K. Mężczyzna, który był absolwentem tego liceum, chciał złożyć jej życzenia urodzinowe; dziewczyna kilka dni wcześniej skończyła 18 lat. W szkole doszło między nimi do kłótni, ponieważ dziewczyna chciała zakończyć tę znajomość. Według prokuratury, gdy uczennica wychodziła z budynku, mężczyzna na schodach szkoły wyciągnął nóż i zadał jej z dużą siłą trzy ciosy - dwa w plecy i jeden w serce. Pomimo natychmiastowej pomocy ranna dziewczyna zmarła. Po pewnym czasie 23-latek zatelefonował na policję i powiedział, że to on "pobił dziewczynę". Został zatrzymany i trafił do aresztu. W śledztwie nie przyznał się do zabójstwa. Opowiadał o znajomości z Darią, utrzymywał, że uderzył dziewczynę, ale nie miał przy sobie żadnego narzędzia. Proces miał charakter poszlakowy. Po zabójstwie nie znaleziono narzędzia zbrodni. Miesiąc po tragedii śledczym podrzucono nóż, na którym jednak nie było żadnych śladów. Według biegłego, mogło to być jednak narzędzie zbrodni. W procesie zeznawało kilkudziesięciu świadków, m.in. koledzy zamordowanej; nikt jednak nie widział samego momentu zadawania ciosów.