W poniedziałek wieczorem policja dostała zgłoszenie, że na jednym z podwórek przy ul. Radwańskiej w Łodzi mężczyźni kopią leżącego. Na miejscu funkcjonariusze znaleźli leżącego w kałuży krwi mężczyznę. Reanimacja podjęta przez pogotowie nie przyniosła rezultatu. - Obrażenia jakich doznał były na tyle poważne, że pobity o nieustalonej tożsamości zmarł. Wyglądał na ok. 30-40 lat. Zajmował się zbieraniem surowców wtórnych, o czym świadczył jego ubiór oraz wózek ze złomem. Po napastnikach nie było już śladu - poinformował w środę Radosław Gwis z biura prasowego łódzkiej policji. Dodał, że w ciągu kilku godzin funkcjonariuszom udało się odtworzyć przebieg zdarzenia i ustalić tożsamość napastników. - Okazało się, że 20-latek przyjechał do młodszego kolegi w odwiedziny. Był rozgniewany kłótnią z dziewczyną i postanowił się na kimś wyżyć. Agresję wyładował na kloszardzie, który był wtedy przy śmietniku. Kopał ofiarę po całym ciele. Przestał dopiero wtedy, gdy pobity nie dawał oznak życia. 17-letni kolega oprawcy przyglądał się zdarzeniu. Nie zrobił nic, by powstrzymać oprawcę. Później obaj uciekli z podwórza - powiedział Gwis. W środę policja poinformowała, że obaj mężczyźni zostali zatrzymani. Starszy usłyszał już zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Funkcjonariusze wystąpili z wnioskiem o aresztowanie 20-latka. Młodszy z mężczyzn usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy. Grożą mu trzy lata więzienia.