Jak poinformował we wtorek rzecznik wieruszowskiej policji Paweł Gnych, oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie od pracownika laboratorium o sygnale dotyczącym bomby przekazanym mu telefonicznie przez anonimowego rozmówcę. Na miejsce skierowano policjantów, którym z pomocą przyjechali strażacy. Podjęto decyzję o ewakuacji personelu i około 20 pacjentów laboratorium i mieszczącej się w tym samym budynku przychodni. Policyjni pirotechnicy nie znaleźli żadnego podejrzanego ładunku. Po niespełna dwóch godzinach policjanci ustalili sprawcę fałszywego alarmu. - Okazał się nim 11-letni mieszkaniec Wieruszowa, który w ten sposób "testował" otrzymany od mamy z okazji Dnia Dziecka telefon komórkowy - dodał Gnych. Sprawą nastolatka zajmie się Sąd Rodzinny. Jego rodzice prawdopodobnie zostaną obciążeni kosztami całej akcji.