24-latek ma także zapłacić 10 tys. zł grzywny oraz w całości naprawić szkodę na rzecz banku. Do spłaty zostało mu jeszcze ponad 490 tys. zł. Sąd zdecydował także, że karę ma odbywać w systemie terapeutycznym, bowiem biegli psychiatrzy uznali, że jest on uzależniony od hazardu. W ocenie sądu oskarżony jest klasycznym przykładem na to, co może z człowieka zrobić hazard. Jednocześnie sąd uchylił wobec niego areszt, w którym przebywał od dziewięciu miesięcy, ponieważ w związku z takim wyrokiem przysługuje mu już prawo do warunkowego, przedterminowego zwolnienia. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona jest zadowolona z takiego orzeczenia. Nie wiadomo, czy odwoływać się będzie prokuratura, bowiem oskarżyciela nie było na ogłoszeniu wyroku. Robert F. był asystentem ds. sprzedaży w jednym z kutnowskich banków. Z ustaleń prokuratury wynika, że od lipca do września ub. roku wyłudził z kont czterech klientów banku ponad 790 tys. zł. Mężczyzna, pod pretekstem wykonania operacji bankowych, podstępem uzyskał hasła do konta internetowego jednego z klientów; z konta ukradł łącznie ponad 350 tys. zł. Pieniądze stracił na sportowych zakładach bukmacherskich. Później - wykorzystując fakt, że miał dostęp do poufnych danych - włamał się do kont trzech innych klientów banku. Wykorzystał do tego tzw. pakiety aktywacyjne, w których zawarte są poufne informacje, a których właściciele kont nie odebrali. W ten sposób aktywował dostęp przez internet do rachunków, ustalając własne hasła. Wpisał też numer swojego telefonu komórkowego, na który otrzymywał kody do zatwierdzenia transakcji, zapewniając sobie swobodny dostęp do rachunków klientów. Zdaniem śledczych wyłudzone pieniądze przelewał na własny rachunek, konto swojej znajomej, która przebywała za granicą, oraz bezpośrednio na konto firmy bukmacherskiej. Prokuratura zarzuciła mu także podrabianie umów dotyczących korzystania z usług bankowych oraz oszukanie kobiety; oferował jej do sprzedaży aparat fotograficzny, którego w rzeczywistości nie miał. Za oszustwa znacznej wartości groziła mu kara nawet do 10 lat więzienia. Przed sądem 24-latek przyznał się do winy. Mówił, że od lat młodzieńczych jest uzależniony od hazardu. Potwierdzili to biegli psychiatrzy. Po badaniach uznali, że mężczyzna jest poczytalny, ale jest uzależniony od hazardu i wymaga terapii. Prokuratura i obrona nie porozumiały się ws. dobrowolnego poddania się karze przez oskarżonego. Obrona chciała wymierzenia mu kary roku pozbawienia wolności; prokuratura początkowo zaproponowała 1,5 roku więzienia, ale na kolejnej rozprawie - niespodziewanie dla obrony i sądu - zaostrzyła żądanie i domagała się kary 4,5 roku więzienia. Obrona wniosła więc o jak najłagodniejszy wymiar kary. Skazując 24-latka na 1,5 roku pozbawienia wolności sąd podkreślił, że żądanie prokuratury było zdecydowanie wygórowane. Wziął pod uwagę przyznania się do winy oskarżonego, jego młody wiek, fakt, że nie był do tej pory karany i uzależnienie od hazardu. W przypadku oskarżonego - w ocenie sądu - to uzależnienie od hazardu następowało w miarę upływu lat i przełożyło się na jego dorosłe życie. - Niestety z hazardem to jest tak, że nigdy jeszcze nikt na tym nie zarobił, a wręcz przeciwnie, zawsze się traci. Traci się pieniądze, najbliższych i całe życie. Oskarżony jest klasycznym przykładem, co może z człowieka zrobić hazard - mówił sędzia Marek Chmiela. Zaapelował do oskarżonego, żeby podjął leczenie terapeutyczne, bo tylko ono może mu pomóc. - Mam nadzieję, że ta sprawa czegoś nauczy oskarżonego i wyciągnie z tego odpowiednie wnioski - dodał sędzia. Podkreślił, że jeśli mężczyzna będzie próbował unikać naprawienia szkody i spłaty zaległości, może to spowodować wykonanie kary więzienia w całości.