- Koledzy chwalili, że ma ładne nogi, on denerwował się - wspominano na łamach "Tele Tygodnia" (2006, nr 11). Jednak między innymi właśnie dzięki zgrabnym nogom udało mu się stworzyć słynną w polskim kinie postać mężczyzny udającego kobietę - Stanisława Marii Rochowicza. Widzowie pokochali Pokorę w roli uroczej Marysi, która wozi cukier do produkcji bimbru w "Poszukiwanym, poszukiwanej" Barei. O Marysi mówił w jednym z wywiadów (1998, "Gazeta Wyborcza"): - Nie chciałem grać tej roli. Miałem świeżo w pamięci Lemmona i Curtisa z "Pół żartem, pół serio". Byłem pewien, że lepiej już nie można zagrać i nie trzeba. Ale Staszek Bareja nie dawał za wygraną. Wydzwaniał i przychodził do nas dniami i nocami. W końcu żona powiedziała: - Weź tę rolę, bo inaczej nie dadzą nam spokoju. Słynne filmowe kreacje Pokory to także: zawistny inżynier Gajny w "Czterdziestolatku" Jerzego Gruzy (1974), Kowalski w "Brunecie wieczorową porą" Barei (1976), Żorż Ponimirski w serialu "Kariera Nikodema Dyzmy" Jana Rybkowskiego i Marka Nowickiego (1980) oraz docent Zenobiusz Furman w serialu "Alternatywy 4" Barei (1983). Pokora urodził się 2 października 1934 r. w Warszawie. Ukończył Technikum Budowy Silników Samolotowych. Nim rozpoczął karierę aktorską, przez kilka lat pracował w FSO. Studia w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej skończył w 1958 r. Potem aż do 1984 r. występował w Teatrze Dramatycznym. Karierę aktora teatralnego rozwijał m.in. w Teatrze Nowym (1984-90) i Kwadracie (1990-2001) oraz w kabaretach "Owca" i "Dudek". Występując w spektaklach Teatru Telewizji, wcielił się m.in. w: Papkina w "Zemście" Fredry (1972), Żewakina w "Ożenku" Gogola (1976), Tobiasza w "Gwałtu, co się dzieje" Fredry (1992), adwokata w "Diabelskim nasieniu" Breszana (2001). Sam także zajmuje się reżyserowaniem teatralnych komedii. Jednym z jego ulubionych autorów jest Ray Cooney, brytyjski mistrz współczesnej farsy, którego sztuki Pokora reżyserował kilkakrotnie i z dużym sukcesem. Bardzo dobrze przyjęto m.in. spektakl "Mayday" Cooneya w realizacji Pokory (miał premierę w 1994 r. w Teatrze Bagatela w Krakowie). W 2005 r. w rozmowie z dziennikarzem "Trybuny" Wojciech Pokora wyznał: - Coraz rzadziej zdarza mi się dobry humor. Bo i z czego tu się śmiać? Czasami mam wrażenie, że znalazłem się w domu wariatów, a świat kompletnie oszalał. Jest skromny, a ponadto - jak mówi się o nim w aktorskim środowisku - nieustannie dąży do zawodowej perfekcji. - Bardzo rzadko jestem zadowolony z granej przez siebie roli. Uważam, że mógłbym to zagrać lepiej - mówił w tym samym wywiadzie.