Uroczystość miała charakter świecki. Rozpoczęła się w Domu Przedpogrzebowym na warszawskim Cmentarzu Wojskowym. Wartę honorową przy trumnie pełniła Kompania Honorowa Wojska Polskiego. Pożegnaniu towarzyszyła muzyka z filmów Morgensterna, m.in. piosenka z jego filmu "Do widzenia, do jutra". W uroczystości udział wzięli m.in. prezydent Bronisław Komorowski, minister kultury Bogdan Zdrojewski, przyjaciel zmarłego - reżyser Roman Polański, b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski, a także Jan Englert, Kazimierz Kutz, Maja Komorowska, Ewa Wiśniewska, Janusz Gajos, Janusz Głowacki. - Żegnam mojego najstarszego przyjaciela (...). On nie jest dla mnie przedstawicielem polskiego kina. On jest dla mnie po prostu drogim przyjacielem. Chciałem tylko powiedzieć: żegnaj przyjacielu - powiedział podczas uroczystości wyraźnie wzruszony Roman Polański. - Kuba Morgenstern był dobrym człowiekiem o kompletnej wrażliwości. Umiał słuchać, umiał patrzeć, umiał czuć i tym wszystkim się z nami zawsze pięknie dzielić. Był niezwykle pogodny i tą pogodą zarażał. Pogodą osobowości, sposobem bycia. To, że sam był dobrym człowiekiem, to nie wszystko. On u innych widział dobro i umiał je znaleźć - mówił, żegnając artystę, szef resortu kultury Bogdan Zdrojewski. Jak dodał minister, Morgenstern "w jakimś sensie był Kolumbem, bo co rusz coś odkrywał i odkrywał to dla nas". - Dzielił się tym w każdym filmie, każdym przekazie, każdym obrazkiem - mówił Zdrojewski. List Andrzeja Wajdy odczytał prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, Jacek Bromski. Reżyser nawiązał do najsłynniejszej sceny w historii polskiego kina, która przedstawia płonące kieliszki w "Popiele i diamencie" Wajdy, której pomysłodawcą był właśnie Morgenstern. "Niezapomniana scena twojego pomysłu z płonącymi kieliszkami z filmu "Popiół i Diament" dziś wygląda inaczej. Te płonące kieliszki to my, filmowcy czasów polskiej szkoły filmowej, a płomień zapala w nas wiara w kino i nieunikniona konieczność opowiedzenia tego, co w czasie wojny widziały nasze oczy. Gasną kolejne płomienie... Teraz Ty dołączasz do tych, którzy powołali do życia powojenne polskie kino" - napisał Wajda, któremu udział w ceremonii pogrzebowej uniemożliwił pobyt w klinice w Krakowie. Janusz Morgenstern zmarł we wtorek 6 września w Warszawie. Miał 88 lat (w listopadzie skończyłby 89 lat). Był jednym z najwybitniejszych polskich twórców kina. Wyreżyserował m.in. filmy "Do widzenia, do jutra", "Trzeba zabić tę miłość", "Jowita", "Żółty szalik" oraz seriale "Stawka większa niż życie", "Kolumbowie", "Polskie drogi". Pierwsze zawodowe kroki stawiał pod okiem innych twórców, m.in. na planie filmów Andrzeja Wajdy: "Kanał" (1956), gdzie zajmował się współpracą reżyserską, oraz "Popiół i diament" (1958), gdzie pracował jako drugi reżyser. Morgenstern był również doświadczonym producentem filmowym i autorytetem dla innych polskich reżyserów. Kierował Studiem Filmowym Perspektywa w Warszawie.