Autorzy książki (Van Gogh: The Life) Steven Naifeh oraz Gregory White Smith, którzy pracowali nad nią dziesięć lat sądzą, że przyjęta w świecie wersja jego zgonu nie jest prawdziwa, choć przyczyniła się do wylansowania wyrosłego wokół niego mitu niezrozumiałego geniusza i wylansowania go jako celebryty. Naifeh i Smith dotarli do mało znanej relacji pisarza Wilfreda Arnolda, który opisał rozmowę z historykiem sztuki Johnem Rewaldem. Rewald - według Arnolda - powiedział mu, że w 1930 r. w czasie pobytu w Auvers-sur-Oise, gdzie przed śmiercią przebywał Van Gogh zetknął się z pogłoskami sugerującymi, że malarz został przypadkowo postrzelony przez dwóch chłopców, lecz wziął na siebie winę, by ich chronić. Jeden z nich, 16-letni Rene Secretan na wakacjach w willi sąsiadującej z domem, w którym w Auvers mieszkał artysta, na krótko przed śmiercią w 1957 r. przyznał w rozmowie z osobą przeprowadzającą z nim wywiad, że fundował malarzowi drinki i mu się naprzykrzał. Secretan chodził w kowbojskim stroju kupionym w Paryżu i miał wadliwego colta .380, z którego strzelał do wiewiórek i ptaków. Van Gogha uważał przede wszystkim za włóczęgę, nie zaś za udręczonego, pełnego życia artystę geniusza, jak odmalował go w głośnym filmie "Pasja Życia" Kirk Douglas. Relacja o śmierci Van Gogha podana przez Secretana w wywiadzie, w ocenie obu autorów jest ogólnikowa. Secretan mówił, że dowiedział się o niej z paryskiej gazety, ale żadna z gazet jej nie zamieściła. Naifeh i Smith sądzą, że 27 lipca 1890 r., gdy Van Gogh zmarł, Secretan przebywał w jego towarzystwie wraz ze swym starszym bratem Gastonem, którego artysta szanował i lubił. Van Gogh zmarł w 30 godzin po postrzeleniu. Pytany przed śmiercią, czy chciał sobie odebrać życie odparł: "Tak, Wierzę w to". Wcześniej nie zauważono u niego skłonności samobójczych, a w jednym z listów ten rodzaj śmierci nazywa "aktem tchórzostwa". Miewał jednak stany lękowe i nawroty choroby psychicznej. Wersję o jego samobójczej śmierci podważa też i to, że strzał ugodził go w pierś (zwykle samobójcy strzelają sobie w głowę) i nie strzelił po raz drugi, pistoletu z którego padł strzał nigdy nie znaleziono, a w dniu śmierci artysta wybrał się w plener z farbami i sztalugami, co sugerowałoby, że nie miał w planach targnięcia się na życie.