Rozpowszechniany krótko w 1997 roku plakat przedstawiał mężczyznę, w pozie ukrzyżowanego na tle kobiecego łona. Do prokuratur trafiły wtedy 64 zawiadomienia, domagające się ścigania odpowiedzialnych za rozpowszechnianie plakatu obrażającego uczucia religijne. Ich autorami były osoby prywatne, stowarzyszenia, organizacje społeczne i katolickie oraz przedstawiciele władz kościelnych, w tym ówczesny metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski. Początkowo śledztwo w tej sprawie zostało umorzone, ale podjęto je na skutek zażaleń zainteresowanych. Prokuratura zasięgała opinii kilku biegłych, m.in. religioznawcy, filmoznawcy, socjologa, artysty grafika i Papieskiej Akademii Teologicznej. Większość z nich potwierdzała nadużycie treści religijnych w plakacie do filmu. Zdaniem jednego z biegłych, obraza uczuć religijnych była wpisana w strategię polskiego dystrybutora filmu. Chciał on świadomie wykorzystać element prowokacji religijnej i powtórzyć efekt kampanii reklamowej do filmu "Ksiądz" w 1995 roku. Akt oskarżenia powstał we wrześniu 1999 roku. Prezesowi spółki zajmującej się dystrybucją filmu Syrena Entertainment Group - Jerzemu J. i specjalistce ds. reklamy tej firmy Anecie S. - prokuratura zarzuciła, że przewidując możliwość obrazy uczuć religijnych i na to się godząc, oraz mając możliwość wyboru innego plakatu, znieważyli publicznie przedmiot czci religijnej chrześcijan. Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy. Po czterech latach, w grudniu 2003 r., Sąd Okręgowy w Warszawie, ze względu na tzw. ekonomikę procesową, sprawę skierował do sądu w Krakowie. Chodziło o fakt, że większość osób podlegających wezwaniu, tj. blisko połowa, mieszka w Krakowie lub okolicach. We wrześniu 2004 roku krakowski sąd postanowił umorzyć sprawę. Sąd przyjął, że oskarżeni nie kierowali się chęcią obrazy uczuć religijnych, a jedynie komercyjną chęcią zysku, oraz że szkodliwość ich działania była znikoma. Sąd kierował się także tym, że gdyby oskarżeni zostali skazani bezpośrednio po zdarzeniu, to kary byłyby już wykonane, a nawet zatarte. Uznał również, że "cele wychowawcze i zapobiegające tego postępowania zostały spełnione niezależnie od przeprowadzenia procesu". Na skutek zażalenia prokuratury sąd apelacyjny uznał jednak, że w sprawie nie można mówić o znikomej szkodliwości działania; nie można też twierdzić, że oskarżeni nie działali świadomie. Mieli bowiem do wyboru różne plakaty; wiedzieli, że wybrany przez nich spotkał się już z protestami w USA. Ponadto - "komercyjna chęć zysku" nie zwalnia od odpowiedzialności prawnej. W grudniu 2005 roku proces rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Oskarżeni nie przyznali się do winy. Procesu nie udało się ukończyć przed upływem okresu przedawnienia. Dlatego w 2007 roku postępowanie zostało prawomocnie umorzone.