Biografii sław jest mnóstwo. Zwłaszcza sławy pokroju Marilyn Monroe, czy właściwie: Normy Jeane Mortenson. Czym więc wyróżnia się publikacja Lois Banner? Przede wszystkim, autorka spogląda na ówczesny świat z perspektywy pierwszoplanowej - sama wychowała się w tych czasach, niedaleko miejsca, gdzie bawiła się mała Norma Jane. Banner dotarła także do źródeł, których nie wziął pod uwagę nikt z piszących o życiu sławnej blondynki. Odnalazła ludzi, którzy mieli z nią bezpośredni kontakt, ale sięgnęła także po niepublikowane wywiady i informacje. Może zaskakiwać, że Lois Banner, kobieta-naukowiec zajmująca się głównie zagadnieniem feminizmu i gender studies, wybrała właśnie Marilyn Monroe. Banner patrzy na nią już nie tylko jak na symbol seksu wpisany w męskie fantazje. Dla niej Monroe jest kobietą, która ciężko zapracowała na swój sukces i nie bała się zrobić wszystkiego, by go osiągnąć. Nie przeszkodził jej w tym ani brak stałej rodziny ( była aż w 11 rodzinach zastępczych!), ani brak matki, zajmującej się wylansowaniem jej w świecie filmu. Na uwagę zasługuje styl tej książki - "przezroczysty", przenoszący czytelnika świat układów, filmów i utajonej seksualności Hollywood. Banner ma świetne wyczucie: kiedy trzeba, posługuje się humorem, przytaczając słynne powiedzenia Marilyn, innym razem jest w pełni poważna, w emocjonalny sposób opisując stany lękowe aktorki, kolejne etapy jej życia czy rodzinne tragedie, prześladujące rodzinę Monroe. Uwagę przyciąga okładka książki. Znajduje się na niej zdjęcie Monroe u szczytu sławy. Całość utrzymana jest w czarno-białej kolorystyce, jedynie usta aktorki wabią intensywną czerwienią. Wygląda to jak hołd dla Marilyn, królowej subtelnej prowokacji. Osoby, które podejmą się przeczytania biografii Monroe, z pewnością zwrócą uwagę na fakt przedstawienia w książce słynnej aktorki i modelki nie jako ponadziemskiego zjawiska, ale jako całkiem zwyczajnej kobiety, która także cierpiała i stawiała czoła swoim demonom, ze słabościami i problemami zdrowotnymi, z jakimi praktycznie przez całą swoją karierę musiała zmagać się Norma Jeane Mortenson. Miała mnóstwo kompleksów, głównie związanych z ciałem. Ciągle poprawiała makijaż, zażywała amfetaminę i bardzo dużo ćwiczyła, by mieć jak najbardziej idealną sylwetkę. Cierpiała na bezsenność i ciężką nerwicę. I nawet w seksie, który sprawiał jej ból, nie potrafiła znaleźć przyjemności. Takie opisy, jak ten poniżej, sprawiają, że hollywoodzka gwiazda, staje się nam bliższa, że łatwiej ją poznać i zrozumieć... 238 Zerwanie, 1954 - 1955 "Sammy Davis Jr., który znał Marilyn dobrze, twierdził, że nie zażywała więcej leków niż większość hollywoodzkich aktorów, aczkolwiek mógł bagatelizować jej problem. Niebezpieczeństwo barbituranów polega na tym, że organizm się do nich przyzwyczaja, domagając się coraz większych dawek. Z początku uzależnienie nie jest uciążliwe, a symptomy "głodu" są niewielkie. Jednak z czasem zależność od leków osiąga taki stopień, że objawy odstawienne mogą być poważne. Skuteczną metodą odwykową jest zmiana stosowanych środków - na przykład przejście od barbituranów do opiatów (morfina, heroina, kodeina). Samo uzależnienie może wywołać bezsenność, ataki paniki, obniżenie nastroju, rozkojarzenie i halucynacje. Amfetamina też może być niebezpieczna. Długotrwałe jej zażywanie zmniejsza funkcjonalność ośrodków ciała produkujących serotoninę, hormon naturalnie poprawiający humor, co często prowadzi do depresji, czyli stanu, któremu środek miał przeciwdziałać. Dla odprężenia i poprawy nastroju Marilyn sięgała też po alkohol, chociaż przez wiele lat utrzymywała picie pod kontrolą. Zaczęło się to, kiedy ginekolog zalecił niewielkie ilości wódki jako środka rozkurczowego przy bólach menstruacyjnych. Kiedy Sammy Davis Jr. odwiedził ją na planie Mężczyzn, nie zauważył, by piła zbyt dużo, chociaż John Strasberg twierdził, że używała płynu do płukania ust, by nie zdradził jej oddech. Mając naturalną skłonność do przybierania na wadze, starała się nie przesadzać z alkoholem, który jest bombą kaloryczną. Kiedy mieszkała z Miltonem i Amy Greene'ami w Connecticut na początku 1955 roku, piła jedynie jeden kieliszek wina dziennie do kolacji. Inni jej znajomi twierdzili, że nie piła, bo miała uczulenie na alkohol, choć może unikała go czasem z powodu zażywania barbituranów i amfetaminy". Jej nie można było spuścić z oka W biografii autorstwa Lois Banner znajdziemy sporo fotografii Marilyn Monroe - jako modelki i aktorki. Banner bardzo szeroko rozpisuje się na temat fotogeniczności Normy Jeane Mortenson. To między innymi dzięki sesjom zdjęciowym talent prostej dziewczyny z przedmieścia został dostrzeżony przez producentów filmowych. W książce nie zabrakło najsłynniejszych ujęć pięknej aktorki - szczególnie z czasów, kiedy jej włosy (o czym niewielu jej fanów wie) nie były koloru blond, lecz miodowego brązu. Biografia "Skłócona z życiem" z całą pewnością zasługuje na uwagę. Jest ciekawie napisana, w jasny sposób ukazuje kulisy dawnego Hollywood, mentalność tamtych czasów i ludzi, którzy mieli bezpośredni wpływ na to, kim stała się zagubiona i jąkająca się Norma Jeane Mortenson. Książka warta jest przeczytania - choćby po to, aby pod innym kątem spojrzeć na życie "seksownego kociaka". Mateusz Maciejczyk