Według ekspertów jest to najpoważniejsze roszczenie spadkobierców ofiar holokaustu do dzieł sztuki, które nie zostało jeszcze rozwiązane. Spadkobiercy barona Herzoga od ponad 20 lat domagali się od rządu Węgier zwrotu dzieł sztuki, które zostały oddane węgierskim muzeom na przechowanie podczas II wojny światowej lub trafiły tam po skradzeniu przez nazistów. Jest wśród nich ponad 40 prac takich mistrzów jak El Greco, Lucas Cranach Starszy, Zurbaran, van Dyck, Velazquez i Monet. Wnioski w tej sprawie był odrzucane, podobnie jak apele obecnych i byłych senatorów USA, w tym Hillary Rodham Clinton i Edwarda M. Kennedy'ego. Wreszcie w 2008 r. sąd węgierski uznał, że rząd nie ma obowiązku zwracać tych dzieł. We wtorek spadkobiercy wystąpili w tej sprawie do sądu okręgowego w Waszyngtonie. Domagają się nie tylko zwrotu ponad 40 wspomnianych obiektów, ale także sprawdzenia, jakie inne dzieła z kolekcji znajdują się w posiadaniu Węgier. "To bardzo poruszająca sprawa" - powiedział prawnuk barona Herzoga 44-letni David de Csepel, który mieszka w Los Angeles. "Chcę, by sprawiedliwości stało się zadość. Mój pradziadek był jednym z najsłynniejszych kolekcjonerów sztuki w całej Europie" - oświadczył w imieniu swoim i kilkunastu innych krewnych. Według adwokata rodziny Herzogów Michaela S. Shustera Węgry są "jednym z najbardziej opornych państw", jeśli chodzi o zwrot zrabowanych dzieł sztuki. Węgry nie są jedynym krajem, gdzie trafiły zrabowane dzieła z kolekcji Herzoga. Rodzina składała już pozwy w Polsce, Rosji i Niemczech. W tym roku rząd niemiecki zwrócił trzy dzieła, w tym portret z 1545 r. pędzla niemieckiego malarza Georga Pencza, który Herzogowie sprzedali w lipcu na aukcji w Christie's za 8,5 mln dol. Shuster powiedział, że rodzina jest sfrustrowana także faktem, iż nie ma informacji, gdzie znajduje się wiele dzieł z kolekcji. Herzogowie przypuszczają, że na terytorium Węgier może ich być w rzeczywistości znacznie więcej niż te wymienione w pozwie.