Film trafi na ekrany włoskich kin pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Już teraz wzbudza wielkie zainteresowanie ze względu na tematykę, a także - jak się zauważa - niezwykłą aktualność. Choć reżyser zapewnia, że w filmie nie będzie żadnych odniesień do obecnego kryzysu w Kościele na tle skandalu pedofilii i ataków na Benedykta XVI, to - zdaniem komentatorów - do wyobraźni widzów szczególnie przemówi nakreślony w nim portret samotnego, borykającego się z depresją papieża, który czuje się całkowicie przygnieciony przez odpowiedzialność i obowiązki. Gra go znany francuski aktor Michel Piccoli. Moretti wciela się zaś w rolę psychoanalityka, wezwanego na pomoc przez kardynałów. Jedną z kluczowych ról - rzecznika papieża - reżyser powierzył Jerzemu Stuhrowi, który włoską widownię zachwycił grą we wcześniejszym jego filmie "Kajman". Nakręcona na ulicach Rzymu brawurowa scena przedstawia papieża w przebraniu, uciekającego samochodem z Watykanu razem ze swym rzecznikiem. Na światłach papież zostaje rozpoznany przez przechodniów. To - jak wynika z przecieków z planu filmowego - jedna z najważniejszych scen filmu, której finału Moretti nie chce zdradzić. W "Habemus papam" - ujawniły włoskie media - znajdą się też sceny, które mogą wzbudzić protesty i konsternację. W jednej z nich kardynałowie przed konklawe robią zakłady, który z nich zostanie papieżem, a w jego trakcie - grają w szachy i w karty na pieniądze. To nie będzie jednak w żadnym razie komedia - zapewniają twórcy. Będzie w niej duży ładunek smutku, bolesnych wydarzeń, psychicznego cierpienia. Ale będą także - jak zapewniają - momenty lekkie.