Jak twierdzą autorzy filmu, w Polsce wykonano już ponad 80 proc. zdjęć. Teraz nadszedł czas na część zagraniczną. Reżyser Filip Bajon dość często bywa w Moskwie i bardzo mu się tutaj podoba - uważa, że kręcenie zdjęć na Placu Czerwonym to duża przyjemność, bo to "zetknięcie się z mitologią". Problemy oczywiście się pojawiają, ale nie dlatego, że to zdjęcia powstają w Rosji. - Zdjęcia za granicą są zawsze trudne - są dwie ekipy, które muszą się zgrać, choć wszystko jest "obgadywane" do najmniejszego detalu. Mają po prostu różne systemy pracy - mówi Bajon. Z kolei Bartek Prokopowicz twierdzi, że jest chyba pierwszym polskim operatorem, który kręci zdjęcia na Placu Czerwonym. Zastanawia się, jak pokazać ogrom tego miejsca. Jak się okazuje, wynajęcie na kilka nocnych godzin Placu Czerwonego kosztowało niewiele, bo niecałe 5 tysięcy dolarów. Na filmie kręcona tu scena potrwa nie dłużej niż 2 minuty. Główny bohater, Cezary Baryka (Mateusz Damięcki) kłóci się z ojcem - tu: Januszem Gajosem. Młodzieniec nie chce wyjeżdżać z Rosji, gdyż fascynuje go rewolucja, która wybuchła rok wcześniej. W rzeczywistości Damięckiemu Moskwa bardzo się podoba. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta radia RMF, Andrzeja Zauchy: