Okazją do wywiadu z zasłużoną działaczką amerykańskiej Polonii są wznowione właśnie we Francji wojenne wspomnienia Jana Karskiego "Tajne Państwo", wydane po raz pierwszy w 1944 roku. Jak pisze dziennik, w ostatniej dekadzie życia Karskiego, po tragicznej śmierci żony, Poli Nirenskiej, Mirecka-Ploss stała się opiekunką i najbliższą powierniczką byłego emisariusza Państwa Podziemnego. W ostatnich latach życia oboje mieszkali tuż obok siebie na przedmieściach Waszyngtonu, widując się niemal codziennie. "Le Figaro" zapytała przyjaciółkę emisariusza, jak ocenia wydaną niedawno we Francji paradokumentalną powieść Yannicka Haenela "Jan Karski". Przez wiele tygodni była ona w tym kraju bestsellerem, choć jednocześnie wzbudziła gorącą polemikę. Część recenzentów i historyków zarzuca autorowi zafałszowanie postaci słynnego kuriera i historii Zagłady Żydów. Mirecka-Ploss przyznaje, że nie czytała całej książki Haenela, zna tylko jej fragmenty. Na ich podstawie ocenia książkę jako "nieodpowiedzialną". - (Haenel) nie przestudiował swojego tematu i włożył w usta Karskiemu myśli, które były mu obce, w szczególności dotyczące jego spotkania (w 1943 roku) z (prezydentem USA Franklinem Delano) Rooseveltem - uważa Mirecka-Ploss. Podkreśliła, że wbrew "powieściowej" wersji Haenela, Karski nie twierdził, iż Roosevelt przyjął z obojętnością jego relację o Zagładzie Żydów w Europie. "Karski zawsze uważał, że jego rozmowa z Rooseveltem była kulminacją jego życia. (...) Ten człowiek (Roosevelt) zrobił na nim ogromne wrażenie. Opowiadał mi co najmniej czterdzieści razy o tym spotkaniu, naśladując przy tym Roosevelta z papierosem w dłoni, bo miał prawdziwy talent aktorski" - wspomina Mirecka-Ploss. "Oczywiście, Karski był zawiedziony, że Roosevelt nie obiecał zrobić więcej dla Żydów. Ten ostatni miał mu powiedzieć tylko: zajmiemy się nimi" - dodaje przyjaciółka kuriera. "Ale mimo to Karski nie miał potem o Roosevelcie złej opinii, absolutnie nie! - twierdzi Mirecka-Ploss. I wyjaśnia to "politycznym realizmem" polskiego kuriera, który - jak mówi - "był głęboko świadomy rozgrywającej się batalii geopolitycznej i przyziemnych kwestii, z którymi zmagali się alianci". "Le Figaro" pyta także Mirecką-Ploss o wystąpienie Karskiego w głośnym filmie Claude'a Lanzmanna "Shoah" (1985), w którym dał - po raz pierwszy publicznie - świadectwo o Zagładzie Żydów w warszawskim getcie. Przyjaciółka kuriera zauważa, że powrót do bolesnych wspomnień był dla Karskiego ogromnym przeżyciem. - Powiedział mi, że wieczorem, zaraz po wyjściu Lanzmanna, czuł się tak źle, że musiał wymiotować kilka razy - wspomina Mirecka-Ploss. "Kiedy zobaczył film ("Shoah"), był zasmucony i nieco zawiedziony, że reżyser wybrał jedynie fragmenty pokazujące tępy antysemityzm w Polsce. Chciał, by Lanzmann pokazał także odmienną stronę, tak jak zrobił wcześniej sam Karski czy inni świadkowie, jak (Władysław) Bartoszewski. Bo były tysiące ludzi, którzy ryzykowali swoje życie, by pomagać Żydom. Karski mówił: to prawda, że Polacy mogli pomóc bardziej, ale wielu z nich przecież to uczyniło. Uważał, że film Lanzmanna nie był "wyważony". Ale gdy pytałam go, czy gdyby znał końcowy rezultat udzieliłby tego wywiadu, powiedział mi, że absolutnie tak, gdyż waga tego filmu była ważniejsza niż cała reszta" - relacjonuje towarzyszka ostatnich lat życia Karskiego. Zauważa ona też, że przez powojenne lata Karski nie mówił nikomu - poza kręgiem najbliższych - o swojej bohaterskiej przeszłości. Według jej relacji, nigdy nie wkładał koszulki z krótkimi rękawami, aby nie było widać blizn po ranach, które sobie zadał, próbując popełnić samobójstwo na posterunku Gestapo. Mirecka-Ploss przypomina także na łamach "Le Figaro" o tragediach rodzinnych Karskiego po drugiej wojnie światowej, w tym o samobójstwach jego brata i żony, Poli Nirenskiej. Ta ostatnia, po kilku wcześniejszych nieudanych próbach samobójczych, zginęła w 1992 roku, wyskakując z okna swojego mieszkania w Waszyngtonie. "Karski był postacią tragiczną, choć miał duże poczucie humoru i przez całe życie pozostał realistą" - mówi Mirecka-Ploss. Francuski tygodnik "Le Nouvel Observateur" drukuje fragmenty wznowionych w marcu nad Sekwaną wspomnień Karskiego "Tajne państwo" (pt. "Moje świadectwo dane światu"). Francusko-niemiecka telewizja ARTE nada 17 marca premierę filmu dokumentalnego "Raport Karskiego", Claude'a Lanzmanna. Składają się nań fragmenty wywiadu, udzielonego przez polskiego kuriera podczas kręcenia filmu "Shoah", których ostatecznie reżyser nie włączył do tamtego głośnego dokumentu.