Jednym z największych wyzwań było odtworzenie dialogów - by mogła powstać ta płaszczyzna filmu trzeba było wykorzystać wyjątkowego specjalistę - wyjaśnia producent filmu, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski. Zatrudniony został najlepszy, polski specjalista do czytania słów z ruchu ust. Poza tym trzeba było opracować wypowiedzi osób, które odwracały głowę i nie widać było ich ust w obrazie. Jan Ołdakowski tłumaczy, że dzięki pomocy powstańców, którzy pamiętali wizyty ekip filmowych udało się odtworzyć dialogi.Równie wielkim wyzwaniem było nałożenie na niemy obraz głosów aktorów - tego trudnego zadania podjęła się Miriam Aleksandrowicz. Jak wyjaśnia, największym problemem było "złapanie synchronu", czyli nałożenie głosu aktora tak, by idealnie łączył się z ruchem ust człowieka widzianego w filmie. Ta praca była wyjątkowo żmudna i trudna - mówi.Trudnego zadania podjął również się Bartłomiej Putkiewicz, który czuwał nad udźwiękowieniem filmu. Po pierwsze wielkim wyzwaniem było wprowadzenie głosów ludzi na niemy obraz, ponadto dźwiękowcy musieli stworzyć wszystkie efekty walki, wybuchów, strzałów, pożarów czy nurkujących niemieckich samolotów. Bartłomiej Putkiewicz zapewnia, że wszystkie te dźwięki są oryginalne. Na przykład, by uzyskać prawdziwe brzmienie strzelającego karabinu maszynowego - stena - odbyła się sesja strzelania z broni z tamtych czasów.Specjaliści pokolorowali też ponad 112 tysięcy czarno-białych klatek oryginalnych kronik. Wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Piotr Śliwowski wyjaśnia, że ideą było znalezienie prawdziwego "koloru" tamtego czasu. Film ukazuje sytuację w Warszawie podczas powstania, bohaterami są zarówno walczący powstańcy jak i przypadkowa ludność, która został uwieczniona na taśmie podczas zwykłych, codziennych czynności.